Sportowiec i showman

– Pluszczenko to megagwiazda. To nie tylko świetny sportowiec, ale także niezwykle medialna i rozpoznawalna postać. W Rosji wszystkie oczy skierowane są na niego – mówi Anna Rechnio, była łyżwiarka, dwukrotna uczestniczka igrzysk olimpijskich.

Reklama

Swoją niezwykłą popularność Jewgienij zawdzięcza w tym samym stopniu karierze sportowej, jak i pozasportowej. Jako łyżwiarz zawsze był absolutnie wyjątkowy. Potrafił zadziwiać strojami, wiele ze swoich medali zdobył, tańcząc do muzyki skomponowanej i odgrywanej przez jednego z najlepszych skrzypków świata, Węgra Edvina Martona.

Fantazji nie stracił także po zawieszeniu startów amatorskich. W 2008 roku u wystąpił u boku znanego rosyjskiego piosenkarza Dimy Bilana w konkursie Eurowizji jego belgradzkim finale. Tańczył na lodowej tafli o średnicy kilku metrów, a Marton grał na wypożyczonych mu przez Swiss Bank skrzypkach Stradivariusa, wartych 4 miliony dolarów. Według jednej z rosyjskich gazet przygotowanie tego show pochłonęło milion euro, ale koszt się opłacił, bowiem Bilan wygrał nagrodę Eurowizji. – Wielokrotnie złośliwie pytano mnie, ile wziąłem za ten występ. Nie wziąłem ani grosza. Naszym celem jest, by konkurs piosenki Eurowizji wreszcie odbył się w Moskwie – mówił Pluszczenko.

Reklama

Można mu wierzyć, bowiem już jako łyżwiarz amator zarobił ok. miliona dolarów, a potem pomnażał ten majątek, występując w rewiach. Serca rodaków, i pieniądze, zdobył także, prowadząc – wraz z inną łyżwiarką, Iriną Słucką – rosyjską wersję programu „Taniec na lodzie” (tam nosi on tytuł „Gwiazdy na lodzie”). Jako fachowiec przygotowywał do występu również swoją obecną żonę Janę Rudkowskoją – zawodowo menedżerkę Bilana.

czytaj dalej



Reklama

Cztery lata przerwy

Jana to druga małżonka Pleszczenki. Pierwszą była Masza Jermak i to ona była jedną z przyczyn prawie 4-letniego rozbratu Jewgienija z łyżwiarstwem.

Oficjalny powód był co prawda inny – brak motywacji do ciężkich treningów. To była wersja wiarygodna, bo kiedy Jewgienij został mistrzem olimpijskim, miał w swoim dorobku trzy tytuły mistrza świata i pięć mistrza Europy. Po raz ostatni przegrał zawody w lutym 2004 r., kiedy w europejskim czempionacie pokonał go Francuz Brian Joubert.Tak naprawdę powód był jednak inny. Pochodząca z bogatej rodziny, młodsza o dwa lata Masza urodziła mu syna Krystiana i wymogła na mężu rozbrat ze sportem.

Według wersji kolorowej prasy poznali się, stojąc na światłach drogowych – łyżwiarz w swoim maserati, a Masza w kabriolecie audi TT. Pluszczenko ponoć gonił ją, łamiąc przepisy. Tak naprawdę było jednak bardziej prozaicznie i dużo bardziej prozaicznie się skończyło. Choć media kreowały ich na idealną parę, to miłość Jewgienija do Maszy nie przetrwała próby czasu, w przeciwieństwie do afektu wobec łyżwiarstwa.Pluszczenko zapowiadał swój powrót na taflę już w 2007, bowiem rozczarowały go wyniki osiągane przez kolegów z reprezentacji, potem w 2008 r. ostatecznie wrócił jednak do treningów dopiero kilka miesięcy temu.

– Najwyraźniej wcześniej nie był na to jeszcze gotowy. Niełatwo zrezygnować ze swobodnego życia bez reżimu treningowego. Wcześniej cały czas miał styczność z łyżwami, choć oczywiście rewie i pokazy wiążą się z zupełnie innym natężeniem niż zawody – mówi Rechnio. – Generalnie niewielu łyżwiarzy byłoby stać, żeby po czterech latach wrócić do sportu. W ciągu roku Jewgienij schudł 11 kg.

czytaj dalej



Przybył, zobaczył. Czy zwycięży?

Pluszczenko nie tylko wrócił, ale wrócił jako zwycięzca. Pod koniec ubiegłego roku został mistrzem Rosji z wynikiem 271,59 pkt, który nie został rekordem świata tylko dlatego, że zawody nie były rozgrywane pod egidą Międzynarodowej Unii Łyżwiarskiej. Kilka tygodni temu w Tallinie bezapelacyjnie sięgnął po szósty w karierze tytuł mistrza Europy.

W Vancouver Pluszczenko jest głównym faworytem do zdobycia złotego medalu. Na razie odpadł mu jeden rywal. Nie byle jaki, bo jest to wspomniany wcześniej Joubert – ostatni człowiek, któremu udało się wygrać z Pluszczenką. Rosjanin odegrał się potem na Francuzie kilka razy, i teraz też będzie górą, bowiem Joubert przewrócił się przy jednym ze skoków (potrójny lutz), nie zaliczył też najwyżej ocenianego elementu swojego programu i zajmuje dopiero 18. miejsce.

Pluszczenko prowadzi, ale Amerykanin Evan Lysacek i Japończyk Daisuke Takahashi mają minimalną stratę. Dziś w programie dowolnym emocji nie zabraknie.