W niedalekiej przyszłości okaże się, ile Seblikova zyska na kontraktach reklamowych. Jeśli jednak Międzynarodowy Komitet Olimpijski pozbawi Claudię Pechstain srebrnego krążka z Turynu (za 5000 m), Sablikowova będzie brązową medalistką i Czeski Komitet Olimpijski będzie musiał wyłożyć dodatkowo 300 tysięcy koron. Dotąd żaden czeski sportowieci nie zyskał tyle nagród pieniężnych za sukcesy na igrzyskach olimpijskich.

Reklama

W czasach, gdy triumfował Emil Zatopek, czy Vera Caslavska, takich wysokich nagród nie wypłacono. Jeśli były, to raczej symboliczne pieniądze. Dopiero podczas igrzysk w Atlancie w 1996 r. czeski mistrz olimpijski (np. Jan Żelezny - oszczep) dostał za medal milion koron. Przed igrzyskami w Vancouver ta premia została podwyższona o pięćdziesiąty procent.

W wynagradzaniu medalistów olimpijskich Czechy wyprzedziły wiekszość sportowych potęg świata. I tak na przykład, Amerykanie "płacą" za olimpijskie złoto 25 tysięcy dolarów. To jedna trzecia czeskiej premii. Kanadyjczycy wynagradzają swoich mistrzów kwotą o pięć tysięcy dolarów mniejszą. Niemcy, prowadzący w tabeli medalowej igrzysk w Vancouver (10 złotych medali) mają zapewnione 15 tysiecy euro. To 390 tysięcy koron.

Inaczej traktują swych mistrzów Rosjanie. Złoty medalista z Rosji zyskuje 100 000 dolarów i luksusowy samochód. Jeśli zdobędzie dla kraju dwa złote medale, wzbogaci się o równy milion dolarów. To równowartość 19 mln koron.

Reklama

Premie za medale to tylko część olimpijskich profitów. Marketingowa wartość sportowca zależy od wielu czynników, w tym od popularności sportu, uprawianego przez medalistę. Także od ekonomicznej siły i wielkości rynku. Pod tym względem Sablikova może zazdrościć amerykańskiej mistrzyni alpejskich stoków Lindsey Vonn. Za ubiegły rok Amerykanka zarobiła na kontraktach reklamowych 3 mln dol. Po zwycięstwie w olimpijskim zjeździe te sumy bedą zapewne podwjone. Według stacji telewizyjnej CNN król snowboardu Shaun White może w tym roku zarobić na umowach reklamowych 18 mln dol.

Agencja Sport Invest, która reprezentuje Sablikovą w biznesie, prognozuje jej dochody skromniej. "Jej wartość marketingowa może po igrzyskach wzrosnąć o 50 procent. Szacuje się, że o 15 mln koron" - powiedział pracownik Sport Investu Tomas Hulovec.

Łyżwiarstwo szybkie nie należy w Czechach do sportów najbardziej popularnych, a sukces Sablikovej przypadł na czas kryzysu ekonomicznego. "Poruszamy się na małym, czeskim stawie rybnym" - przypomniał Hulovec, wyrażnie nawiązująć do przydomku, jaki Sablikova zyskała w kraju i na świecie - "królowa rybnego stawu". Z Vancouver poszła w świat wiadomość, że w swoim czasie trenowała na zamarzniętym stawie rybnym.