Kowalczyk w igrzyskach w Vancouver sięgnęła po trzy medale - srebro w sprincie, brąz w biegu łączonym i złoto na 30 km. Wcześniej triumfowała w prestiżowym cyklu Tour de Ski i jest liderką Pucharu Świata. Kryształową Kulę zdobyła także w zeszłym sezonie, a w mistrzostwach świata w Libercu odebrała dwa złote i jeden brązowy krążek.

Reklama

"Denerwują mnie wypowiedzi, które krytykują moje zachowanie, że nie przychodzę na ceremonię dekoracji. Czy tym się mierzy fachowość trenera? Czy ja będę lepszy od tego, że się na niej zjawię? Dekoracja jest dla zawodnika, oficjeli, kibiców, nie dla mnie. Ja swoją robotę zrobiłem i jestem z niej bardzo zadowolony. Lepiej czuję się, odpoczywam i czerpię radość, jak jestem sam w pokoju. W spokoju biorę gazetkę i czytam" - powiedział Wierietielny.

Jednocześnie zaznaczył, że nie dąży do popularności i sławy. "Nie jestem politykiem, nie muszą mnie ludzie rozpoznawać. Nie będę wgapiał się do kamery, nie muszę być popularnym. Jestem fachowcem w tym co robię i mnie to w pełni satysfakcjonuje, nie muszę przeć na szkło" - dodał.

Zadowolony jest jednak z faktu, że coraz bardziej popularna jest jego podopieczna."Cieszę się z tego, że Justyna będzie popularna i rozpoznawalna, ale ja nie muszę. Chcę mieć spokój i tak jak to jest dzisiaj, pozostawać bez siwych włosów" - zakończył.

Reklama

Kowalczyk w sobotę wywalczyła na olimpijskich trasach w Whistler swój trzeci medal, w biegu na 30 km ze startu wspólnego.