AP / Laurent Rebours

Starsza z sióstr Williams, rozstawiona z numerem drugim, pokonała w drugiej rundzie Hiszpankę Arantxę Parrę-Santonję 6:2, 6:4. We francuskich dziennikach, znanych z dość ciętego języka, zapowiedzi drugiego singlowego występu w imprezie ograniczyły się praktycznie do gruntownej analizy jej garderoby.

Reklama

>>> Zobacz galerię zdjęć: Venus Williams - kameleon na korcie

Na czołówce bezpłatnego dziennika "Metro" rozdawanego na peronach stacji kolejki miejskiej RER oraz na ulicach, na czołówce znalazła się fotografia z poprzedniego meczu, w którym Venus wygrała 6:3, 6:3 ze Szwajcarką Patty Schnyder.

Przedstawia ono amerykańską tenisistkę od tyłu, sięgająca po piłkę w sporym wykroku. Centralnym punktem zdjęcia jest dół sukienki odsłaniający czarne stringi, przykryte niemal przezroczystymi spodenkami. Znamienny jest też podpis: "Venus pokazała już (prawie) wszystko w tenisie".

Reklama

Patrząc na środowe wydania francuskich dzienników trudno się oprzeć wrażeniu, że zamiłowanie paryżan do mody przewyższa zainteresowanie tenisem. Zdjęcie Williams ubranej w czarną koronkową sukienkę, przyozdobioną czerwonymi paskami podkreślającymi biust oraz biegnącymi poniżej w pionie, niczym usztywnienia gorsetu, trafiło na pierwsze strony niemal wszystkich tytułów.

Choć niemal wszystkie fotografie są podobne, to jednak dziennikarze wyraźnie prześcigali się w złośliwościach komentując nową kreację Amerykanki.

AP / Michel Spingler
Reklama

>>>Czytaj dalej>>>



W "Le Monde" można przeczytać: "Kto by przypuszczał, że w Ameryce ktoś pamięta złotą epokę kankana. Okazuje się, że motyw kabaretu wciąż rozpala zmysły, nawet na drugim końcu świata".

Dziennikarze "Le Figaro" zatytułowali tekst zapowiadający środowe mecze: "Tancerka z Moulin Rouge po amerykańsku". Natomiast "Le Parisien" dość przewrotnie docenił starania wiceliderki: "Widać Venus nie miała czasu się spakować i przed występem na Roland Garros zrobiła zakupy w butikach z bielizną na Polach Elizejskich".

Natomiast o najbardziej złośliwy komentarz pokusił się lewicowy "Liberation", sięgając po porównanie z musicalem "Moulin Rouge", w którym rolę kurtyzany zagrała Nicole Kidman. Jej zdjęcie zestawił z fotografią tenisistki i opatrzył je podpisem: "Jeu, set, match (gem, set, mecz - formułka wypowiadana po zakończeniu meczu) Kidman. Nikt nie może konkurować z wdziękiem Nicole, która w gorsecie i skąpym stroju wyglądała naprawdę olśniewająco".

Sama Williams, po awansie do trzeciej rundy, nie kryła zdumienia nadmiernym zainteresowaniem jej strojami: "Nie wiem czemu wciąż się o tym mówi. Przecież wszyscy wiedzą, ze sama projektuję swoje stroje, a każdy mój strój wyraża moją osobowość. Poza tym czarna koronka mojej sukienki jest bardzo francuska, jeśli chodzi o styl. Nie jest to jednak koszulka nocna, bo nic nie odsłania. Jeśli ktoś się przyjrzy dokładnie, to zobaczy warstwę błyszczącego materiału pod spodem".

Podczas konferencji prasowych z udziałem czołowych tenisistek świata przewijają się często pytania o zawartość szaf zawodniczek. Serena Williams przyznała po pierwszej rundzie, że ma siedem sukienek do gry w singlu i sześć do debla, co oznacza, że planuje dwa występy w finałach. Natomiast Venus zabrała "tylko" dziesięć.