W niemieckiej Bundeslidze wszystko jest naj: grają tu najlepsi piłkarze zarabiający największe pieniądze, ogląda ich największa widownia licząca często po 10 tys. osób. Jedną z gwiazd tej ekstraklasy jest Wilczyński. Obywatel Austrii, którego rodzice są Polakami, rzucił 66 bramek w dziesięciu meczach, dzięki czemu plasuje się w trójce najskuteczniejszych strzelców.

Reklama

"Jak na pierwszy sezon w Niemczech chłopak radzi sobie znakomicie. Gra zupełnie bez kompleksów" - ocenia kapitan polskiej reprezentacji Grzegorz Tkaczyk z SC Magdeburg. Podobnie myślą chyba działacze wielkich klubów. Już teraz spekuluje się, że po sezonie Wilczyński może trafić do HSV Hamburg, SG Flensburg lub THW Kiel.

Jak widać, Wilczyński mógłby być niesamowitym wzmocnieniem kadry Bogdana Wenty. Szczególnie że występuje na lewym skrzydle, a więc pozycji, która w naszej drużynie narodowej jest najsłabiej obsadzona. Grają tam Mateusz Jachlewski z Vive Kielce i Tomasz Tłuczyński z TSV Burgdorf, którym obok znakomitych spotkań zdarzają się przeciętne występy. Zawodnik Fuechse Berlin byłby więc niemal pewnym kandydatem do gry w pierwszej siódemce.

Zapytaliśmy Wilczyńskiego, czy nie chciałby zmienić narodowych barw. "A dlaczego nie?" - odpowiada DZIENNIKOWI najczystszą polszczyzną Wilczyński. "Polska reprezentacja jest o wiele mocniejsza od austriackiej. Tak naprawdę w moim kraju ludzie dobrze radzą sobie tylko w sportach zimowych. U was jest inaczej. Z drużyną Wenty miałbym szansę zawojować świat, a o tym marzę. Pomysł waszej gazety jest bardzo dobry. Mimo że urodziłem się w Wiedniu i całe życie mieszkałem w Austrii, czuję się w połowie Polakiem. Mój ojciec ma w Warszawie firmę instalującą klimatyzację, czasem go odwiedzam, podobnie jak rodzinę w Łodzi" - opowiada.

Reklama

"Wilczyński ma polskie korzenie? To super! Panie redaktorze, ale mi pan sprawił radość tą informacją. Obiecuję, że niebawem do niego zadzwonię, to niezły chłopak, któremu warto dać szansę" - mówi tymczasem Bogdan Wenta.

Tkaczyk uważa, że Wilczyński jest jeszcze lepszy. "Niezły? On jest kapitalny! Wspaniale wykonuje rzuty karne, ma niebywałą szybkość. Dawno nie widziałem kogoś, kto tak biega do kontr" - dodaje Tkaczyk. A Wenta bije się w pierś: "Że też wcześniej nie pomyślałem o Konradzie, przecież ma polsko brzmiące nazwisko. No cóż, naprawię swoje błędy" - mówi trener kadry.

Gdyby selekcjonerowi udało się dogadać z Wilczyńskim, Konrad mógłby wystąpić w koszulce z orzełkiem za dwa lata. Dlaczego dopiero wtedy? Bo tyle czasu trwa karencja związana ze zmianą reprezentacji. "Wytrzymałbym tyle czasu bez gry w kadrze, jestem jeszcze młody, nigdzie mi się nie spieszy" - mówi piłkarz.

To Fakt, ma dopiero 25 lat. "Jak na szczypiornistę to żaden wiek. Po odbyciu kary mógłby grać dla nas przez dobrych siedem, osiem sezonów" - ocenia Wenta. W przypadku Wilczyńskiego rodzi się jeszcze jedno pytanie: jak długo musiałby czekać na polskie obywatelstwo i paszport? "Najwyżej parę miesięcy, no może pół roku" - ocenia Maria Niepsujewicz z Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu. Zatem nic nie stoi na przeszkodzie, by zawodnik Fuesche Berlin zagrał dla Polski podczas Euro 2010. Co ciekawe, turniej ten zostanie rozegrany w... Austrii.