Najgorszy był występ w Tunezji, gdzie Czachor przeżył najbardziej niebezpieczne chwile w sezonie. "Pojechałem do lasu testować tylną zębatkę. Nie zauważyłem rozciągniętego tam w poprzek drogi łańcucha. Zahamowałem gwałtownie i jakimś cudem przeleciałem pod nim. Tylko się poobijałem, ale tam mogła skończyć się moja przygoda z tym rajdem" - opowiadał motocyklista.
Na innym etapie tego samego rajdu ośmiokrotny uczestnik Dakaru dostał w twarz kamieniem, który wystrzelił spod koła jadącego przed nim motocykla. "Do końca odcinka krew lała mi się pod kaskiem. Nos i warga tak mi opuchły, że do końca rajdu mówili na mnie Kaczor Donald. A blizny zostały mi do tej pory" - wspominał.
Polski motocyklista Jacek Czachor od tygodnia cieszy się z tytułu mistrza świata w rajdach terenowych. Zawodnik Orlen Team w drodze po swój wymarzony złoty medal przeżył wiele dramatycznych przygód - pisze "Fakt".
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama