Na stadionie Crvenej Zvezdy wśród garstki kibiców zasiedli także wysłannicy niemieckich i angielskich klubów - m.in. Wolfsburga, Hannoveru, Hamburger SV i Derby. Przyjechali oglądać w akcji obrońcę reprezentacji Polski Mariusza Jopa, ale w trakcie meczu w oko wpadł im także kto inny. Murawski nie tylko zdobył bramkę dla Polski, ale też rządził i dzielił w drugiej linii naszej drużyny. Największe wrażenie zrobił na przedstawicielu Wolfsburga, w którym gra m.in. Jacek Krzynówek.

Reklama

Niemiecki zespół ma od lat bogatego sponsora - jeden z koncernów samochodowych. Działaczom Lecha trudno będzie odmówić Wolfsburgowi, jeśli ten zdecyduje się na transfer pomocnika. "Muraś", który ma kontrakt z Kolejorzem do 2009 r. (w klubie już zapowiadają, że zimą zaproponują piłkarzowi przedłużenie umowy), wyceniany jest na milion euro.

"Na razie nie zaprzątam sobie tym głowy, ale każdą propozycję rozważę. Skupiam się na występach w Lechu" - twierdzi Murawski, który dodaje też, że z lig zagranicznych najbardziej lubi oglądać w telewizji... francuską.

Dzięki występowi przeciwko Serbom z ławki rezerwowych rosyjskiego FK Moskwa może wyrwać się także Jop. Jak dowiedział się Fakt, suma odstępnego za naszego piłkarza nie jest już tak wygórowana, jak kilka miesięcy temu.

Chętny na usługi Jopa musi liczyć się z wydatkiem pół miliona euro. Walkę o byłego piłkarza Wisły Kraków stoczą Anglicy i Niemcy. "Mariusz ma pewne propozycje. Już w Chorzowie podczas meczu z Belgią miał być obserwowany przez menedżerów kilku klubów. Beenhakker nie wystawił jednak Jopa do gry, więc polecieli obejrzeć go w Belgradzie" - mówi Robert Kiłdanowicz reprezentujący interesy zawodnika FK Moskwa.

Zimą Jop najprawdopodobniej przeniesie się do angielskiego drugoligowca Derby County. Do tego samego klubu trafić może także Tomasz Zahorski. "Już wcześniej pojawiły się propozycje z zagranicznych klubów. Najbardziej prawdopodobny w jego przypadku jest właśnie kierunek angielski. Tomek dobrze gra głową i pasuje do wyspiarskiego stylu gry" - mówi menedżer piłkarza Janusz Olędzki.

Reklama