Agnieszka Radwańska po dwóch startach na kortach trawiastych, w turnieju Eastbourne i na kortach Wimbledonu, znów zrobiła sobie dłuższą przerwę. Czyżby odnowiła się kontuzja pleców, która uniemożliwiła jej start w Warszawie?

Reklama

Robert Radwański: Przepisy WTA wymusiły na nas tę przerwę w startach. Inne zawodniczki nabijają sobie punkty rankingowe, a Agnieszka jest w Krakowie i może się temu tylko przyglądać. Ula na szczęście mogła wystartować, ale jej nie wyszło (młodsza siostra Agnieszki wystąpiła w Baastad, gdzie odpadła w I rundzie - red.). A zdrowie? Żeby nie zapeszać, obydwie dziewczyny są zdrowe i nie mają kontuzji. Jest OK. Przerwa jednak się przydała, Agnieszka i Ula złożyły bowiem dokumenty na krakowski AWF.

Jak wygląda dzień córki na tych przymusowych wakacjach?

Prowadzimy raczej nudne życie, ale wcale nie próżnujemy (śmiech). W rozkładzie dnia Agnieszki nie ma raczej miejsca na normalne rozrywki, córka czasem wyjdzie do kina, a tak to głównie czas spędza na korcie i na treningach. W ciągu dnia ma ich zaplanowanych aż trzy. I tak codziennie. Nasz schemat się nie zmienia. Takie jest zawodowstwo. My nie chodzimy do teatru, czy opery, ale nie dlatego, że tego nie lubimy. Po prostu nie mamy na to czasu. Jest za to ciężka praca.

Reklama

A najbliższe starty...

Stanford i korty twarde. W Krakowie nie ma zbyt wielu okazji, by potrenować na nawierzchni typu hard core. Ale jakoś staramy się sami łatać te dziury. Temu choćby służy wyjazd do Kopenhagi, do Karoliny Woźniackiej. Nie tylko zabawa, ale i trening.

W Krakowie dzięki państwa wkładowi (10 mln złotych - przyp. red.) i zabiegom ma powstać ośrodek tenisowy z prawdziwego zdarzenia. Prace już się zaczęły?

Reklama

Niestety do rozpoczęcia budowy jeszcze daleko. Z takimi inwestycjami nie można się jednak spieszyć, to bardzo poważne przedsięwzięcie, ze sporym budżetem. Pośpiech jest tutaj niewskazany. Na razie nie mogę niczego zdradzić, dodam tylko, że jesteśmy na etapie poszukiwań.

Podczas Wimbledonu wiele mówiło się, że Agnieszka nie radzi sobie z presją. Początek sezonu może i nie był najlepszy, uciekło trochę cennych punktów.

Jednak Agnieszka nie jest tu jakimś wyjątkiem. Wszystkie dziewczyny mają problem z nerwami, co odbija się na ich grze. Raz jest lepiej, raz gorzej.

A jak jest z Agnieszką?

Ostatnio trudniej jej się grało, może i odczuwała presję, ale na pewno nie jest z nią aż tak źle. Są zawodniczki, które radzą sobie znacznie gorzej, choćby obydwie Serbki, Ana Ivanović i Jelena Janković. W poprzednim sezonie rządziły światowym tenisem, szczególnie ta druga, a teraz każdy widzi, co się dzieje. Agnieszka ma już wyrobioną pozycję na świecie, teraz musi się utrzymać w czołówce. Zawodniczkom, które dopiero wspinają się w rankingu, jest znacznie łatwiej. Gdy jesteś w czołówce, perspektywa się zmienia. I Agnieszka doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Wie także, że wiele dziewczyn czeka na jakąś jej wpadkę, że w którymś z turniejów potknie jej się noga, a one na tym skorzystają. W końcu pretendentek do miejsca w dwudziestce jest naprawdę dużo.

A miejsce w rankingu?

Agnieszkę interesują tylko jedynki, albo pierwsze, albo jedenaste.

Agnieszka i Urszula zagrają jeszcze w deblu? Podczas Roland Garros były prawdziwą sensacją.

Córki zagrają razem dopiero na US Open. Skupiamy się na rywalizacji singlistek, która jest dla nas najważniejsza, a gra podwójna to po prostu dobry trening.