To będzie szczególny mecz dla Dragomira Okuki. Serbski trener w 2002 roku zdobył mistrzostwo Polski z Legią, a od ponad tygodnia prowadzi jej największego rywala, Wisłę. Zna polską piłkę jak mało kto i wie, jakie są słabe punkty drużyny z Warszawy. Dzięki jego pracy w Krakowie Wisła zaczęła grać lepiej. Pojedynek z Legią pokaże, czy to nie przypadek.

Reklama

Wiślacy są podbudowani wygraną nad Iraklisem Saloniki w Pucharze UEFA. A w Legii wciąż trwa kryzys. Podopieczni Dariusza Wdowczyka przegrali już w tym sezonie prawie wszystko, co mogli. Odpadli z walki o Ligę Mistrzów, w Pucharze Polski skompromitowali się z trzecioligową Stalą Sanok, a w czwartek przegrali w Wiedniu i przynajmniej na rok pożegnali się z europejskimi pucharami. Została im już tylko liga. Ale jeśli nie wygrają z Wisłą, o mistrzostwie Polski też będą mogli zapomnieć.

Wisła jest zdecydowanym faworytem. Dlaczego? Bo Legia w niczym nie przypomina zespołu, który w maju zdobywał mistrzostwo Polski. Brazylijczycy zamiast ciężko trenować piją i balują w nocnych klubach, bramkarz Łukasz Fabiański, który w nagrodę za świetną grę pojechał w czerwcu na mundial, w każdym meczu minimum dwa razy wyciąga piłkę z siatki. A i atmosfera w drużynie jest beznadziejna. Właściciele Legii tracą już cierpliwość. I trudno im się dziwić. Wydają miliony na drużynę, która z meczu na mecz gra coraz gorzej...