W reprezentacji polskich biegaczy narciarskich następuje rewolucja. Będzie pan opiekował się tylko Justyną Kowalczyk, a miał więcej współpracowników...
Dobre te zmiany, ja jestem z nich zadowolony.

Wreszcie nasza najlepsza zawodniczka będzie miała serwismena. Za przygotowanie jej nart będzie odpowiedzialny Szwed Ulf Olsson. Dlaczego chciał go pan w ekipie?
Ten pan ostatnio pracował z jedną z najlepszych biegaczek świata, Czeszką Kateriną Neumannovą. Długo obserwowaliśmy w jakim stylu działa i jak zachowywały się przygotowywane przez niego narty. Wyniki Neumannovej - złoto w igrzyskach olimpijskich w Turynie i tytuły mistrzowskie na dwóch kolejnych mistrzostwach świata – potwierdzają, że zna się na rzeczy. Jego brat pracuje z reprezentacją Norwegii, przygotowuje narty między innymi dla innej świetnej zawodniczki, Marit Björgen. A my nie mamy dojścia do elity, do metod stosowanych przez ekipy na przykład skandynawskie. Teraz zobaczymy, jak to się robi. Olsson nie będzie się chował po kątach, poznamy jego tajemnice. Ma też kontakty z firmami produkującymi narty i smary. Pytani o opinię na jego temat ludzie z dostarczającej Justynie narty firmy Madshus, gorąco go polecali. A poza tym, to bardzo pracowity człowiek.

Kiedy do was dołączy?
Według umowy, którą lada chwila podpisze, zaczyna pracę od października i będzie z nami do końca marca. Ale w praktyce zaczniemy już wcześniej. Już latem, w czerwcu, na lodowcu będzie testował narty dla Justysi. Tydzień podobnych testów zaplanował też na sierpień. Po tym czasie powinien mieć już odpowiednio dobrane deski. Sprawdzi około 100 par nart. W ogóle będziemy mieli do dyspozycji więcej nart. Poprzednio mieliśmy ich sporo, ale nie najlepszej jakości. Bez przerwy dostawaliśmy nową parę, z których z wielkim trudem udało się wybrać dwie do startów.

To nie koniec wzmocnień. Ktoś jeszcze znajdzie się w pana grupie?
Potrzeba jeszcze dwóch młodych chłopaków do testowania nart. Nie wystarczy ich posmarować. Trzeba jeszcze przebiec 5 – 10 km, by sprawdzić, czy ten smar trzyma. No i tak jak wcześniej będzie z nami doktor Robert Śmigielski, który zajmuje się przygotowaniem farmakologicznym. On też będzie delegował masażystów, którzy będą jeździli z nami na zawody. Wybierze ludzi znających się na kolanach, ścięgnach Achillesa...

Taka ekipa...
To już będzie poziom czołówki światowej.

A wyniki Kowalczyk też będą na takim poziomie?
Ona jeszcze nie zrobiła kroku do tyłu. Cały czas jest progres. W Pucharze Świata co sezon jest wyżej. W mistrzostwach świata zdarzyła nam się wpadka i polegliśmy z powodu choroby. Ale będzie wyłącznie lepiej.

Ma pan jakiś pomysł by nauczyć jej odpowiedzialności? By nie zapominała założyć czapki albo wyłączyć klimatyzacji?
Justysia z czasem wydorośleje. Już nie jest taka roztrzepana jak kiedyś. Zresztą to tak tylko wygląda, to tylko pozory.

Kiedy zaczynają się przygotowania do sezonu?
28 maja wyjeżdżamy w góry, do Włoch. Przez 23 dni będziemy trenować na wysokości 2 tys. metrów. Potem przerwa 5-6 dni i wyjazd do Thorsby w Szwecji. Tam będzimy biegać na śniegu, na trasie w tunelu. Następnie czeka nas kolejne długie, 23-dniowe zgrupowanie w estońskim Otepaeae. Tam z kolei będziemy ćwiczyć na trasach rolkowych. Justyna weźmie też udział w zawodach. W sumie przygotowania potrwają nieco dłużej, bo w ubiegłym roku było to 180 dni. Teraz planuję 205.

A pan odpoczął przed tym okresem?
Byłem na zgrupowaniu regeneracyjnym na Litwie. Gimnastyka korekcyjna, kąpiele w borowinach...

Dla przyjemności czy z konieczności?
Niestety, zdrowie szwankuje. Kręgosłup nie daje rady. Był pan na zawodach i widział, że u nas ciężka praca. Cały dzień człowiek na nogach, schyla się nad tymi nartami. Końcówkę sezonu przetrwałem tylko dzięki zastrzykom. Poza tym ministerstwo sportu wymaga takiego wyjazdu regeneracyjnego. Kto się nie zastosuje, będzie karany.

Justynę gdzieś pan wysłał na wakacje?
Tak. Była ze mną na Litwie.






























Reklama