Faworyta nie było. Każdy mógł wygrać. "Zagłębie od początku sezonu gra bardzo równo. Przewaga własnej hali w decydującym spotkaniu może się jednak okazać decydująca. Wiśle będzie trudno pokonać Lubin na ich terenie" - ocenił trener kadry Bogdan Wenta. Wykrakał.

Pierwsze minuty to popis bramkarzy. Andrzej Marszałek i Szymon Ligarzewski odbijali piłki jak w transie. Ale lepiej grali wiślacy. Co prawda Tomasz Paluch był niewidoczny, ale Damian Wleklak rozgrywał po mistrzowsku i zawsze znajdował lepiej ustawionego kolegę z drużyny. Dlatego do przerwy goście prowadzili 14:13.

Po zmianie stron Wiślacy odskoczyli na 17:14. Powinni przycisnąć, odskoczyć i utrzymać przewagę do końca. Taka była teoria. W praktyce wyszło gorzej. „Miedziowi” też znali stawkę mecze, wyrównali i na trzy sekundy przed końcem prowadzili 27:26. Wtedy jedno z wielu genialnych zagrań zaprezentował „Zdechły”. Podał daleko do Aloszy Szyczkowa, a ten doprowadził do dogrywki.

Pierwsza należała do gości. Na sekundę przed końcem prowadzili jedną bramką, ale wtedy Bartłomiej Jaszka jakimś cudem trafił z połowy. W drugiej dogrywce gospodarze prowadzili jedną bramką. Już cieszyli się z mistrzostwa, ale na dwie sekundy przed końcem wyrównał Paluch. Karne.

Więcej szczęścia mieli gospodarze. Ligarzewski obronił rzuty Palucha i Marka Witkowskiego. Przy stanie 3:2 rzut karny wykonywał Bartłomiej Tomczak. Trafił. Zagłębie wygrało i zdobyło mistrzowski tytuł.

Zagłębie Lubin - Wisła Płock 39:38 (33:33, 27:27, 13:14) po karnych
Zagłębie: Ligarzewski, Świrkula - Kubisztal 5, Niedośpiał 3, Kozłowski 7, Jasiński 3, Jaszka 7, Anuszewski 4, Tomczak 2, Obrusiewicz 4, Stankiewicz 2
Wisła: Marszałek, Wichary - Niedzielski 2, Witkowski 3, Zołoteńko 1, Kuptel 3, Paluch 3, Wuszter 7, Wleklak 5, Radojević 8, Szyczkow 4, Szczucki
Sędziowali: Mirosław Baum (Warszawa) i Marek Góralczyk (Chorzów)
Widzów: 800













Reklama