W sobotę podczas treningów i kwalifikacji doszło do kilku groźnych wypadków. W jednym z nich uczestniczyła Luberadzka. "Wjechałam zbyt szybko w zakręt. Postawiło mnie bokiem i dachowałam między drzewami" - opisywała trening Liberadzka.
Ambitna warszawianka nie poddała się. Musiała zająć miejsce w czołowej piątce finału B, by zakwalifikować się do wyścigu. Mechanicy szybko odbudowali jej samochód i na mecie była czwarta.
Dzień później Luberadzka czuła się już znacznie lepiej. W pierwszym wyścigu, ruszając z przedostatniego pola, wyprzedzała rywali i rywalki i metę minęła ledwie trzy dziesiąte części sekundy za najszybszą wśród pań Magdaleną Wilk. W drugim była najszybsza.
"Po wczorajszym wypadku myślałam już, że nie pojadę. Auto było mocno rozbite, ja czułam się fatalnie, szczerze mówiąc trochę się bałam. Na szczęście przełamałam uraz psychiczny i w dzisiejszych wyścigach jechało mi się bardzo dobrze. Jestem bardzo szczęśliwa. Bardzo dziękuję mojemu teamowi i tacie. To dzięki ich pracy i wielkim wsparciu udało mi się dojechać do mety" - cieszyła się Luberadzka.
Pierwszy wyścig wygrał Rafał Grzesiński wyprzedzając Igora Gregorczyka o 0,049 sek. W drugim triumfował Kamil Raczkowski. Tuż za nim finiszował Gregorczyk, który utrzymał prowadzenie w klasyfikacji generalnej Kia Lotos Cup.
W sobotę Monika Luberadzka miała groźny wypadek. Poobijana zakwalifikowała się do wyścigu i dzień później triumfowała! Tak wyglądała druga runda wyścigów Kia Lotos Cup. Kibice i kierowcy na torze przeżywali niezwykłe emocje.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama