"Ale walka, aż usiadłem dalej, żeby mnie krew nie obryzgała" - pokręcił głową Borys Szyc. Znany aktor sobotni wieczór zamiast na deskach teatru spędził na widowni konfrontacji MMA na warszawskim Torwarze - jednej z najlepszych tego typu imprez w Europie. Siedząca niedaleko aktorka Grażyna Wolszczak, po kolejnych ciosach na ringu, odwracała głowę. "Ostra walka, to jest coś co lubię" - przyznał "Dziennikowi" Szyc. "Tak jak jest pewien zawód, uważany za najbardziej <kobiecy>, tak to jest zawód, który uważam za najbardziej męski. To jest zawód wojownika" - dodał aktor.

Reklama

Wojownik MMA musi się dobrze bić i mieć efektowne wejście. Dlatego zawsze dobiera sobie jakąś groźną muzykę. Z głośników roztacza się rosyjskie disco. Wyłania się z dymu człowiek o ciemnej kaukazkiej cerze. Na plecach ma napis "Wolna Czeczenia". Mamed Khalidow wyjechał ze swojej ojczyzny gdy miał 17 lat, zaraz po zakończeniu I wojny w rosyjsko-czeczeńskiej. Dzisiaj występuje w polskich barwach. W naszym kraju jest niepokonany. "Kocham Polskę, dała mi nowe możliwości" - mówi Khalidow, absolwent Wydziału Zarządzania i Administracji Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.

"Mamed, zabij go" - rozlega się z trybun, gdy staje na przeciwko Serba Aleksandara Stefanovicia. Mało brakuje, a życzenia by się spełniły. Serb trafiony przez kilka minut nie podnosi się z ringu. Na sali cisza. "Zawsze mam szacunek dla drugiego człowieka, dlatego miałem nadzieję, że nic mu się nie stało" - mówił potem Khalidow. "Wystarczająco napatrzyłem się na śmierć w Groznym. W Czeczenii była na każdym kroku" - dodał.

"Życie wojownika? Bardzo mi się takie podoba. Tylko kobiety się mnie trochę boją. Nie wiem dlaczego" - śmieje się gość specjalny gali, Gilbert Yvel zwany "Huraganem", wielka gwiazda MMA. "Bardzo fajna impreza, profesjonalnie zorganizowana i tak dalej" - mówi Holender. Przerywam: "Panie Yvel. Proszę powiedzieć jak jest naprawdę". "Coś ty powiedział? Nazwałeś mnie kłamcą? Zaraz zrobię z ciebie miazgę" - "Huragan" wkurza się w jednej chwili.

Reklama

"Może i żartował... Chociaż kto wie? Gilbert jest zdyskwalifikowany na rok, bo znokautował sędziego" - mówi Łukasz "Juras" Jurkowski, jeden z najbardziej znanych zawodników MMA w Polsce. Nie brał udziału w turnieju, ale wygrał swoją walkę w pokazie gwiazd.

Tegoroczną konfrontację wygrał Antonio &lt;Samuraj&gt; Mendes. Brazylijczyk przez cały finał walczył z poważną kontuzją nogi. ? Mój mistrz nauczył mnie jak być twardym i nie okazywać bólu ? mówi Mendes, uczeń brazylijskiego guru, Evilazio Feitozy z Fortalesy. W finale rozkwasił nos Martinowi Zawadzie, Polakowi z Żywca, od lat mieszkającemu w D&uuml;sseldorfie. Spodenki Brazylijczyka są całe we krwi jego rywali.

Martin nie ma w Warszawie łatwego życia. "Wanda nie chciała za Niemca", albo "Szkopek" - krzyczą ludzie z trybun. "Trochę głupio, ale co mam zrobić? To nie moja wina, tylko jego" - Zawada wskazuje palcem na swojego ojca. "Wyjechaliśmy w poszukiwaniu lepszego życia" - tłumaczy ojciec i menedżer zawodnika, Jerzy Zawada.

Zawodnik chciałby, żeby MMA zapewniło mu lepszą przyszłość. "Dzisiaj jest o to trudno, trzeba dorabiać. Ale myślę, że to się zmieni" - mówi Jurkowski. "Wystarczy spojrzeć na rankingi popularności. Zeszłoroczną galę oglądało więcej ludzi niż walkę <Diablo> Włodarczyka z Cunnighamem. W USA boks zawodowy się kończy. Ludzie już płacą kupę forsy za oglądanie MMA" - kończy "Juras".