Po wygranym meczu z Bułgarką Pironkową w środę wieczorem Agnieszka potrenowała jeszcze 45 minut z siostrą Ulą, a później pojechała do hotelu. Rodzinnie poszli na kolację do włoskiej restauracji, gdzie tenisistka zjadła wołowinę. Do meczu z Müller przystąpiła w dobrym nastroju. Zagrała kapitalnie, tak jak dzień wcześniej. W dwóch grach straciła tylko 4 gemy. Wczoraj, chociaż był to mecz dwóch sąsiadujących ze sobą w rankingu zawodniczek (krakowianka jest 35.), przewaga Polki na korcie była przygniatająca.

Reklama

Mecz trwał tylko 47 minut i można napisać, że grała tylko jedna strona. Radwańska znakomicie serwowała, była skuteczna i regularna przy długich wymianach, a kiedy trzeba, atakowała. Po przegraniu seta Niemka, która dzień wcześniej rozgromiła Smashnową 6:0, 6:0), poprosiła o przerwę medyczną. "Myślałam, że dogra do końca. Widziałam już na początku, że ma bandaż na nodze, ale to nie to przesądziło o mojej wygranej. Nawet gdyby Müller zagrała do końca, pokonałabym ją 6:0 lub 6:1" - powiedziała nam po meczu najlepsza polska tenisistka.

"Czego spodziewała się pani po tym spotkaniu?" - spytałam Radwańską. "Wyszłam do niego skoncentrowana, ale rozluźniona" - odparła. "Właściwie nie wiedziałam za bardzo, jak zagra Niemka. To była wielka niewiadoma, bo dotychczas nigdy nie grałyśmy ze sobą na trawie. Ale widziałam, że trawa jej nie pasuje. To nie jej nawierzchnia. Lepiej zagrałam serwisem w tym spotkaniu niż w poprzednim, z Pironkową, choć warunki były trudne. Dawał się we znaki zwłaszcza wiatr i piłka mi trochę uciekała. W tym meczu zagrałam swoje. Czuje się pewnie. Nabrałam doświadczenia w porównaniu do poprzedniego roku. Teraz to procentuje" - powiedziała Agnieszka.

W kolejnym pojedynku Polka zmierzy się ze Swietłaną Kuzniecową. "Czy to nazwisko robi na mnie wrażenie? To będzie kolejny mecz, z jedną z najlepszych tenisistek świata, z TOP 10. Ostatnio grałam z Henin, Szarapową i przyzwyczaiłam się do takich spotkań. Na pewno będę musiała zagrać agresywniej i zaatakować. Nie będę faworytką. Ale Rosjanka będzie miała więcej do stracenia. Jeśli ja przegram, nic wielkiego się nie stanie" - stwierdziła spokojnie Radwańska.



Reklama