Salim Sdiri opuścił klinikę Gemelli w Rymie. Lekarze rzymskiego szpitala oświadczyli, iż uraz Sdiriego okazał się nie tak groźny jak początkowo przypuszczano. Na zraniony bok nałożyli pięć szwów i wykluczyli możliwość komplikacji.

Wczorajszy wypadek wyglądał dramatycznie. Kibice zebrani na Stadionie Olimpijskim zamarli z przerażenia. Całość wyglądała makabrycznie. Oszczep rzucony przez Tero Pitkamaekiego został zniesiony przez wiatr i trafił w plecy rozgrzewającego się skoczka.

Salim Sdiri upadł. Od razu podbiegli do niego lekarze. Wyjęli oszczep i opatrzyli ranę. Po chwili francuski skoczek w dal został zabrany karetką do szpitala. Kiedy ambulans wyjeżdżał ze stadionu, Pitkamaeki zasłonił sobie twarz.

Na szczęście okazało się, że życiu skoczka nic nie grozi. "Sdiri ma czterocentymetrową ranę w prawym boku.





Reklama