Innym rumuńskim słowem, pasującym do sytuacji lubinian, jest "dupa" - które można tłumaczyć jako "później" lub "po". Plany awansu Zagłębia do fazy grupowej Ligi Mistrzów trzeba odłożyć o co najmniej rok. Czesław Michniewicz długo tłumaczył po meczu w Bukareszcie przyczyny "pierdyknięcia" nadziei polskich kibiców. Choć tego nie powiedział wprost, to dało się wyczuć, że ma pretensje do władz klubu o zbyt niski budżet na letnie transfery - pisze "Fakt".

Reklama

"W najważniejszym meczu w historii klubu byliśmy pozbawieni napastnika, który byłby w stanie zdobywać bramki" - żalił się Michniewicz. Rzeczywiście, Michał Chałbiński jest nieskuteczny, jego zmiennik Piotr Włodarczyk w ciągu 14 minut, jakie rozegrał w Bukareszcie nie przeprowadził żadnej dobrej akcji, a Łukasza Mierzejewskiego sam Michniewicz posłał na trybuny, tłumacząc, że jest kompletnie bez formy.

Trener uważa jednak, że Zagłębie ma szansę walczyć o Ligę Mistrzów, jeśli zdoła utrzymać obecny skład, wzmacniając go kilkoma wartościowymi zawodnikami. "Te dwa mecze ze Steauą pokazały, że aby ten cel osiągnąć, musimy dokonać wzmocnień. Wiele jednak zależy od zarządu klubu. To postawa jego członków rozstrzygnie, czy drużyna uczyni postęp" - mówił szkoleniowiec.

W Bukareszcie znowu zawiódł Maciej Iwański. Jest kapitanem drużyny, ma być jej liderem, a nie potrafi wziąć na siebie ciężaru gry. "To jest dobry zawodnik na ligę polską, ale za słaby na reprezentację" - uważa trener kadry Leo Beenhakker. W dwumeczu ze Steauą okazało się, że Iwański jest też za słaby na rundy wstępne europejskich pucharów.

Reklama

Nie popisał się również Michal Vaclavik. Czeski bramkarz Zagłębia przy wszystkich trzech gole, które lubinianom strzelili Rumuni. "Najłatwiej byłoby powiedzieć, że jego błędy pozbawiły nas awansu, ale ja tego nie powiem. Choć zdarzały mu się lepsze mecze" - dyplomatycznie oceniał swojego zawodnika Michniewicz. Trener wiedział, że Vaclavik narzekał w dniu meczu na gorączkę, a jednak zaryzykował wstawienie go do bramki."Nie wiem, co będzie dalej z Zagłębiem. Chciałbym, tak jak przed ponad 10 laty Legia po odpadnięciu z Hajdukiem, awansować do fazy grupowej rok później. Oprócz rozczarowania zdobyliśmy przecież wiele doświadczenia" - dodał jeszcze Michniewicz.

W tym samym czasie prezes Robert Pietryszyn opowiadał wszystkim z uśmiechem, że - "Steaua ma trzydzieści milionów euro budżetu, Zagłębie sześć, a różnicy na boisku widać nie było". Było widać, panie prezesie. Wystarczy spojrzeć na wyniki obu meczów i na to, kto zagra w kolejnej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Teraz przed panem trudne zadanie, by Zagłębie znów, jak po mistrzostwie Polski w 1991 roku, totalnie się nie rozsypało - pisze "Fakt".