Do typowo nowojorskich atrakcji trzeba jeszcze dodać niespotykane nigdzie indziej tłumy i huk samolotów. Maszyny startujące z położonego niedaleko lotniska LaGuardia przetaczają się nisko nad kortami co kilkadziesiąt sekund i zagłuszają nawet najgłośniejszą publiczność. Organizatorzy spodziewają się, że w ciągu dwóch tygodni centrum tenisowe im. Billy Jean King, gdzie odbywa się US Open, odwiedzi ponad 650 tys. osób. To za dużo nawet jak na największy na świecie kort centralny, którym szczyci się turniej.

Tygodnik "New York Magazine" nazywa pierwsze dni US Open, kiedy jednocześnie odbywają się dziesiątki meczów, tenisową orgią. Wystarczy kupić najtańszy bilet na boczne korty, żeby z bliska zobaczyć najlepszych. Wczoraj na korcie 6. grał nr 9 na świecie Tomas Berdych. Szczęśliwcy, dla których starczyło miejsca na trybunach kortu nr 13, mogli obejrzeć Richarda Gasqueta, Tommy'ego Haasa i Jelenę Dementiewą - pisze DZIENNIK.

W tym roku na US Open pojawili się kibice z przenośnymi telewizorkami. Dzięki specjalnemu przekazowi telewizyjnemu, oglądając jeden mecz można jednocześnie zobaczyć, co dzieje się na innych kortach, sprawdzić biografie graczy i sytuację w drabinkach. To nie jedyny ukłon w stronę publiczności, która mało przypomina tę z innych turniejów wielkoszlemowych - bo głośno rozmawia i pochłania ogromne ilości hot-dogów. Jeśli któryś z zawodników pośle piłkę w trybuny, kibic, który ją złapie, może ją zatrzymać.

"Czasem mam wrażenie, że tenis jest tu tylko dodatkiem do wielkiego pikniku" - mówi Robert Radwański, ojciec i trener Agnieszki. Jego córka, rozstawiona z nr 30, zmierzy się dziś w meczu I rundy z Japonką Akiko Morigami (52. WTA). Mimo wszystkich niedogodności większość tenisistów uwielbia grać w Nowym Jorku.

Roger Federer, który rozpoczął wczoraj turniej meczem z amerykańskim kwalifikantem Scovillem Jenkinsem, czuje się tu jak ryba w wodzie. Swój pobyt w NYC zaczął od przyjęcia, które na jego cześć wydała legendarna redaktor naczelna magazynu "Vogue" Anna Wintour. Pojawiło się na nim 260 postaci ze świata mody. Notowania Federera w tym środowisku wzrosły, od kiedy w edycji pisma przeznaczonej dla mężczyzn ukazała się sesja z jego zdjęciami. Na US Open Szwajcar przygotował dwa zestawy strojów - na dzienne i nocne sesje. Cokolwiek by na siebie nie włożył, wydaje się mało prawdopodobne, aby coś przeszkodziło mu w zdobyciu czwartego z rzędu tytułu. To byłby nowy rekord ery open.

Nowy Jork uwielbia także inna ikona mody, Maria Szarapowa. "To miasto ma niesamowite wibracje" - mówi rosyjska mistrzyni US Open 2006. "Zwykle nie lubię chodzić, raczej jeżdżę samochodem, ale ulicami Nowego Jorku mogłabym spacerować całymi dniami. Chciałbym włożyć kostium i przemierzać kolejne przecznice spiesząc się do pracy, albo wskoczyć do żółtej taksówki. Jest tu tyle ciekawych rzeczy, te wszystkie dzielnice, restauracje. Nie zdarzyło się, żeby coś mi nie smakowało. Nie mogę sobie wyobrazić, że ludzie tu normalnie żyją. Dla mnie Nowy Jork jest jak wielki park rozrywki".

Szarapowa i Federer mogą wkrótce pokochać Nowy Jork jeszcze bardziej. Wygrana w turniejach singla może przynieść każdemu z nich sumę 2,4 mln dolarów (prowadzą w zestawieniu turniejów US Open Series, więc w ich przypadku premia za zwycięstwo, czyli 1,4 mln, zostanie powiększona o dodatkowy milion). W sumie bonusy za starty w US Open Series (brana pod uwagę jest pierwsza trójka wśród kobiet i mężczyzn) mogą zwiększyć podstawową pulę nagród US Open z 19,6 do 22,3 mln dol.











Reklama