PRZEGLĄD SPORTOWY: Słyszał pan o pomyśle stawek maksymalnych dla zawodników jeżdżących w Speedway Ekstralidze?
WŁADYSŁAW GOLLOB:
Od razu odpowiem, że Tomasz Gollob za dwieście tysięcy złotych kontraktu i pięć tysięcy za punkt jeździł nie będzie. Za takie pieniądze to mogą sobie startować prezesi. Dowhan z Zielonej Góry, albo ten z Leszna. Sport na wysokim poziomie kosztuje. Skądś trzeba środki brać. Z Grand Prix się nie da, bo tam z premedytacją ustalono niskie stawki. Cykl ma służyć wyrobieniu sobie nazwiska. Poza tym chcę powiedzieć, że to wszystko już przerabialiśmy. Jak byłem działaczem Polonii Bydgoszcz, to inni bankrutowali mówiąc, że wszystko przez wysokie żądania zawodników. Ale przecież oni sami je spełniali, a potem narzekali. Głównie rozpuścili zagranicznych żużlowców, a Polacy tylko do nich równali.

Reklama

PS: To jak będzie z tą reformą?
Nie będzie jej. (...)

PS: Tomasz Gollob będzie w tym roku mistrzem świata?
Bodaj dwadzieścia lat temu siedziałem obok synów na konferencji i wskazując na Tomka powiedziałem, że ten człowiek będzie mistrzem. Patrzono na mnie jak na kosmitę, człowieka z innej planety, a dziś sukces jest na wyciągnięcie ręki. (...)

PS: Załóżmy, że syn zostanie mistrzem świata. Co dalej?
Alpinista po wejściu na szczyt bardzo szybko z niego schodzi, bo na ośmiotysięczniku długo bez tlenu nie można wytrzymać. Kolejna zasada jest taka, że szczytów nie zdobywa się z marszu. Trzeba zejść, odpocząć i nabrać sił przed kolejną bardzo trudną wyprawą. Tomasz też będzie musiał zejść ze szczytu, bo to jest naturalne. Wierzę jednak, że złoto zdobędzie jeszcze nieraz. Jego wiek nie ma żadnego znaczenia, bo zużycie biologiczne jego organizmu nie jest wielkie. Syn może jeździć na wysokim poziomie jeszcze od pięciu do dziesięciu lat.

Reklama

>>>Czytaj też: Prokom zagra w Final Four