Bogdan Wenta (trener reprezentacji Polski): Dosyć szalony był ten mecz. W pierwszej połowie zespół założył sobie, że siądzie, będzie gryźć Duńczyków, w sportowym tego słowa znaczeniu, ale polegało to na tym, że co chwila ktoś sobie wybiegał z obrony, przez co była dziurawa. Potem trochę wracaliśmy w mecz, dochodziliśmy i znowu zaczynały się sytuacje, że po dwóch podaniach traciliśmy piłkę. Dopiero zmiana obrony na tę bardziej otwartą i wyłączenie Mikkela Hansena przyniosły rezultaty. Musimy bardzo podziękować Marcinowi Wicharemu, bo rzeczywiście odbił dużo rzucanych z czystych pozycji piłek. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz Duńczycy tyle razy się mylili ze skrzydeł. W ostatnich trzech minutach wydawało się, że znowu gdzieś tam padniemy w końcówce jedną bramką, bo tak wyglądały nasze ostatnie mecze z Duńczykami. Ale tym razem szczęście było przy nas, ale powtórzę, że to w dużej mierze wynik znakomitej postawy Wicharego.

Reklama

Ulrik Wilbek (trener reprezentacji Danii): Trudno uwierzyć, że przegraliśmy. Kontrolowaliśmy mecz przez 57 minut, mieliśmy przewagę, ale polski bramkarz znalazł drogę, by nas zatrzymać. Moi zawodnicy zaczęli się denerwować. Przełomowym momentem były trzy znakomite obrony bramkarza, po których Polacy strzelili bramki po kontrach. Takie sytuacje nie powinny się przydarzać w piłce ręcznej na najwyższym poziomie. Muszę oczywiście przyznać, że Polacy walczyli znakomicie przez cały mecz, nie odpuścili do końca i to przyniosło im efekt w postaci zwycięstwa.