6 sierpnia na pomoście w Londynie Dołęga, trzykrotny mistrz świata w podnoszeniu ciężarów w kategorii 105 kg, w turnieju olimpijskim, gdzie był uważany za faworyta, spalił trzy podejścia w rwaniu do 190 kg i odpadł z rywalizacji.

Zawodnikowi Zawiszy Bydgoszcz nie udało się spełnić swojego największego marzenia, zdobyć medalu olimpijskiego, za który - jak wiele razy deklarował - gotów był oddać tytuły mistrza świata.

Reklama

Po powrocie z Londynu zrobiłem rachunek sumienia, uznałem, że upadłem na kolana, ale świat się na tym przecież nie kończy. Decyzja była jedna, trzeba się podnieść i nadal startować. Plan wykonałem, wróciłem do treningu, w Biłgoraju stanąłem na pomoście już czwarty raz po Londynie. Nie mam żadnego stresu spowodowanego przez niepowodzenie w Londynie, spalone tam 190 kg, teraz zaliczyłem bez problemu - powiedział PAP Dołęga.

Pechowy start w Londynie sprawił, że od 1 września wielokrotny mistrz Polski nie otrzymuje stypendium dotychczas wypłacanego ze środków budżetowych, choć formalnie nadal jest zawodnikiem kadry Polski.

Reklama

Takie są przepisy, nie ma sensu o nich dyskutować. Nie ma medalu, nie ma kadry i kadrowego. Przyznam, że po cichu liczyłem na to, że Polski Związek Podnoszenia Ciężarów wystąpi do ministerstwa o przedłużenie stypendium dla mnie, w końcu trzy tytuły mistrza świata o czymś świadczą. Z tego co wiem, takiego wniosku jednak nie było... - przyznał czołowy polski sztangista.

Z kadrą Dołęga nie chce się rozstać. Gdy otrzyma na początku nowego sezonu powołanie na sprawdzian, przyjedzie na zgrupowanie i postara się wypełnić normy szkoleniowe.

W przyszłym roku chcę wystartować w kwietniowych mistrzostwach Europy, wygrać i udowodnić, że jeszcze nie można mnie spisać na straty. Będę się także przygotowywał do październikowych mistrzostw świata w Warszawie, gdzie także interesuje mnie miejsce na najwyższym stopniu podium - wyjaśnił Dołęga.

Reklama

Dodał, że prawdopodobnie zmieni kategorię wagową ze 105 kg, w której zdobył trzy tytuły mistrza świata, na plus 105 kg. Aktualnie waży ponad 110 kg i dwa razy w roku zbijanie wagi, może mieć negatywny wpływ na formę.

Najważniejsze jest, że nie mam, tak jak kiedyś, żadnych poważnych problemów zdrowotnych. Gdy jest zdrowie, jest forma i ochota do treningu. To - mam nadzieję - przełoży się także na dobre wyniki - zakończył.