"Grałem dobrze wtedy, kiedy musiałem" - przyznał mistrz US Open. Tymczasem jego rywala, Novaka Djokovicia, właśnie w najważniejszych momentach zawiodły nerwy. "Moja następna książka będzie nosić tytuł siedem piłek setowych" - żartował zrezygnowany po meczu. Pięć z nich Djokovic miał już w pierwszej partii. "Prowadziłem 6:5, 40:0 i miałem wiatr zza pleców, więc byłem w idealnej sytuacji. Wtedy zacząłem robić zupełnie niewytłumaczalne błędy" - przyznał.

Serb zmarnował potem jeszcze dwie okazje do skończenia tego seta, zanim Federer doprowadził do tie-breaka i go wygrał. W drugiej partii przy stanie 5:4 i serwisie Federera Djokovic miał dwie piłki na przełamanie. Znów gema i tie-breaka wygrał Szwajcar. "Nie wytrzymałem presji. Myślę, że w tym meczu to ja byłem psychicznie słaby, o wiele bardziej niż Federer silny" - mówił Djokovic. Federer wygrał finał nie tracąc seta (7:6, 7:6, 6:4), ale dopiero potem zdradził jak wiele kosztowała go walka o 12. w karierze tytuł wielkoszlemowy.

"Od kilku dni miałem problemy z żołądkiem, ręce mi się trzęsły. A wydawałoby się, że powinienem być przyzwyczajony do wygrywania w wielkim szlemie" - mówił Federer chwilę po piłce meczowej. "Novak, nie wygrałeś dziś, ale zdobyłeś nasze serca" - usłyszał Djokovic odbierając nagrodę dla finalisty. Federer zamiast ciepłych słów dostał czek na 1,4 mln dolarów, kluczyki od leksusa a potem dodatkowy czek na milion za zwycięstwo w serii amerykańskich turniejów na twardych kortach US Open Series.

Federer pobił tego dnia dwa rekordy ery open - odebrał najwyższą w historii nagrodę finansową i po raz czwarty z rzędu wygrał US Open. Wygląda na to, że nie zamierza na tym poprzestać. "Wimbledon zawsze pozostanie moim numerem 1, ale Nowy Jork z roku na rok staje coraz ważniejszy" - mówił. "Naprawdę pokochałem go od czasu tego słynnego finału z Agassim kilka lat temu. Zdałem sobie sprawę ze skali tego wydarzenia i z tego jak trudno tu wygrać".

Jest jeszcze coś, co się Federerowi tu spodobało. "Tylko w Nowym Jorku mogłem zagrać ubrany na czarno. Spododał mi się pomysł specjalnych strojów na dziennie i nocne sesje. Zawsze to coś nowego, jak ten biały garnitur na Wimbledonie. Nie byłem przekonany do czarnych butów i skarpetek, ale trzeba było je dopasować do całości. Gdyby jednak ktoś próbował ubrać mnie na żółto, nie zgodziłbym się".

Djokovic nie powtórzył sukcesu z Montrealu, gdzie pokonał Federera w finale, wyraźnie jednak widać, że Serb już wkrótce może stać się najpoważniejszym obok Rafaela Nadala przeciwnikiem Szwajcara. "Nie ma znaczenia kto jest drugi, a kto trzeci. Liczy się kto jest pierwszy" - twierdził jednak Federer.









Reklama