Ogłoszenie wydrukowano tylko trzy razy w mało widocznych miejscach prasowych dodatków o pracę. W jednej z gazet obok ogłoszenia firmy budowlanej o naborze na stanowisko magazyniera wózkowego.

Reklama

Na dodatek za każdym razem z błędnym adresem doręczania ofert: zamiast warszawskiej ulicy Wybrzeże Gdyńskie 6B podano Wybrzeże Gdańskie 6B. Tak wyglądał konkurs na prezesa spółki Ekstraklasa SA organizującej rozgrywki najwyższej ligi piłkarskiej w Polsce oraz zajmującej się pozyskiwaniem sponsorów i reklam.

"Kiedy zanosiłem dokumenty, pani w sekretariacie wyglądała na zdziwioną. Powiedziała: <O, jednak pan do nas trafił>" - opowiada nam jeden z kandydatów, który poinformował nas o dziwnym konkursie.

Posada wygląda na atrakcyjną - ponad 30 tysięcy złotych pensji miesięcznie i prestiż w piłkarskim świecie. Termin dostarczania ofert upłynął 26 października 2007 r. Na konkurs wpłynęło tylko 17 ofert, które wczoraj były oceniane przez członków rady nadzorczej spółki. Może dlatego, że błąd w adresie nie został nigdzie sprostowany. Władze Ekstraklasy SA bagatelizują problem.

Reklama

"Wykryliśmy ten błąd w dniu, w którym ukazały się ogłoszenia. Doszliśmy jednak do wniosku, że niepotrzebne jest sprostowanie, ponieważ adres Wybrzeże Gdańskie 6B nie istnieje, i te wszystkie listy i tak trafiają do nas" - twierdzi rzecznik Ekstraklasy SA Adrian Skubis. Dodaje, że do spółki nie dotarły żadne sygnały, że ktoś miał w związku z tym jakieś problemy.

DZIENNIK sprawdził, czy przy takiej pomyłce adresu rzeczywiście listy trafią do siedziby Ekstraklasy SA. "Te listy mogły zostać niedostarczone i prawdopodobnie odesłano je do adresata" - mówi Beata Zalewska, kontroler tego Urzędu Pocztowego w Warszawie, któremu podlega ul. Wybrzeże Gdyńskie.

Ekspert od prawa spółek akcyjnych Maciej Grelowski z Business Center Club twierdzi, że jest to podstawa do unieważnienia konkursu. "Oczywiście za aprobatą wszystkich uczestników konkursu można uznać jego wyniki za wiążące, ale może się okazać, że za jakiś czas ktoś będzie kwestionował konkurs ze względów formalnych" - mówi DZIENNIKOWI.

Reklama

Zaskoczony sprawą był Krzysztof Dmoszyński, były prezes Wisły Płock: "Trudno powiedzieć, ale wydaje się, że skoro pomylono adres, istnieje podstawa do unieważnienia przetargu".

Wątpliwości budzi również fakt, że informacja o konkursie na prezesa Ekstraklasy SA nie została umieszczona na oficjalnej stronie internetowej spółki. "Taka informacja powinna się absolutnie pojawić, ale jej brak nie jest złamaniem prawa" - twierdzi Grelowski. Dlaczego jednak taka informacja nie pojawiła się na stronie? "Nie było takiego żądania ze strony rady nadzorczej" - mówi Skubis.