"O zakończeniu kariery myślałam już od jakiegoś czasu. Lepiej odchodzić, gdy jest się na szczycie" - oznajmiła Henin, dla której kulminacją kariery były mistrzostwa świata w Madrycie.

Reklama

Wtedy nie odeszła, teraz mówi: pas. "Odchodzę bez żalu. Myślę, że to dobra decyzja" - twierdzi Belgijka.

Justine Henin to niezwykle utytułowana tenisistka. Ma w dorobku 41 wygranych w turniejach i tytuł mistrzyni olimpijskiej wywalczony cztery lata temu w Atenach. Od niedawna jednak Belgijka coraz częściej skarżyła się na przemęczenie. W ubiegłym tygodniu odpadła w trzeciej rundzie turnieju w Berlinie, a na turniej w Rzymie nie zdecydowała się pojechać w ogóle.

Ubiegły rok ułożył się dla niej wspaniale - wygrała 63 z 67 meczów w 10 turniejach. Zakończyła rok jako numer jeden światowych rankingów. Dwukrotnie triumfowała w Wielkim Szlemie - w Roland Garros i US Open.