Niech więc nikogo nie dziwi, że gdańszczanin z krwi i kości Donald Tusk nagle pojechał do Poznania, żeby wesprzeć to miasto w staraniach o Euro 2012. Elektorat PO nie mieszka tylko w Trójmieście, a żadna partia polityczna nie może pozwolić sobie na stratę wyborców z rozległej i bogatej Wielkopolski.

Reklama

Ciekawe tylko czy UEFA dokonując wyboru miast na Euro 2012 będzie kierować się kryteriami politycznymi. Czy Michel Platini wie, że wicepremier Grzegorz Schetyna pochodzi z Wrocławia, a Tusk z Gdańska? Dla europejskiej federacji poparcie rządu to sprawa priorytetowa. Skoro UEFA wysoko ocenia przygotowania Polski pod rządami PO, to pewnie zrobi wszystko, żeby pomóc tej partii utrzymać władzę.

Może być też zupełnie inaczej i o tym, gdzie obejrzymy piłkarzy zadecydują tylko merytoryczne oceny prac przygotowawczych w poszczególnych miastach. Przecież UEFA zapewnia, że właśnie tak jest.

Pamiętając jednak, jak wiele czasu federacja poświęca na analizę sytuacji na Ukrainie, trzeba założyć, że polityka jest dla UEFA bardzo ważna. Środowa decyzja na pewno nie będzie od niej wolna.

Reklama