Kiedy wracasz do treningów? Wiem, że nie znasz jeszcze następnego rywala, ale przygotowania chyba trzeba zacząć dużo wcześniej.
Na pełnej parze zaczynam pracować od stycznia. Ale tak naprawdę przerwę od treningów robię do końca listopada i już pierwszego grudnia rozpoczynam przygotowania do kolejnej walki. Grudzień poświęcam na powrót do formy i przygotowanie fundamentów pod następny obóz przed kolejnym pojedynkiem.

Reklama

A następna walka kiedy? Wiosną czy może dopiero latem?
Myślę, że wiosną. Pewnie będzie to marzec, kwiecień. Końcówka zimy, początek wiosny to będzie już ten czas kiedy znowu wyjdę do ringu.

A jak wygląda kwestia rywala? Wiemy, że bardzo chcesz rewanżu z Adonisem Stevensonem. Czy to jest realne?
Tak. Są prowadzone rozmowy co do rewanżu i myślę, że to jest realne. Niedługo dowiem się czy moi promotorzy dogadali się z drugą stroną. Ja jestem jak najbardziej za i myślę, że niedługo do niego dojdzie.

A jeśli twoim rywalem nie będzie Stevenson, to czy weźmiesz każdego rywala jakiego dadzą ci promotorzy, czy masz coś dopowiedzenia w tej sprawie?
Oczywiście, że mam. To ja wchodzę do ringu i to ja i mój brat, który jest moim menedżerem, decydujemy z kim, kiedy i gdzie będę boksował. Co do zawodnika to jeszcze nie wiemy. Najpierw uderzamy do Stevensona, a jeśli nie on to też mamy kilka opcji. Nie chcę tutaj rzucać nazwisk, niedługo wszystko będzie jasne. Tak jak mówię - ja jestem gotowy na każdego, zobaczymy jakie nazwisko wypadnie. Na pewno chcę walczyć z najlepszymi, z czołówką. Może Chad Dawson, może Juergen Braehmer…

Reklama

To chyba byłby problem, żeby ściągnąć go do Stanów, bo on zazwyczaj walczy w Niemczech…
Dlatego musielibyśmy go extra zachęcić, żeby przyjechał do Stanów. Zobaczymy.

A czy ty byłbyś gotowy walczyć poza Stanami, gdzieś pojechać?
Myślę, że tak. Ostatnio byłem w Montrealu, walczyłem też w Kalifornii. To też Ameryka, ale czułem się tam jak na wyjeździe, bo więcej było kibiców Chaveza. Jeżeli moi promotorzy dadzą mi fajną ofertę i będzie się opłacało jechać to jak najbardziej tak.

Rosja też by wchodziła w grę? Bo tam teraz są fajne gale i duże pieniądze.
No tak, fajne gale i duże pieniądze więc… Jeżeli tak to lecę, nie ma problemu. Kwestia dogadania.

Reklama

Jak oceniasz siebie po ostatniej walce z Nathanem Cleverly’m? W jakim jesteś miejscu? Bo gdy rozmawialiśmy pół roku temu mówiłeś, że czujesz się pretendentem i jesteś gotowy do walki z każdym o pas mistrza świata każdej federacji.
Nadal się tak czuję. Myślę, że jestem o tę walkę mądrzejszy. Na pewno ciągle trzeba pracować nad obroną. Ale teraz biłem dużo ciosów, w tej ostatniej walce padł nawet chyba jakiś rekord zadanych ciosów w wadze półciężkiej.

Było ich około dwóch i pół tysiąca z obu stron.
Chyba tak. Fajnie, że pobiliśmy kilka rekordów, że kibice mogli zobaczyć dwanaście rund dobrego boksu. Ja się mogę cieszyć, że kolejny raz wygrałem i moja wartość poszła do góry.

W jednym z wywiadów powiedziałeś, że jednym z twoich mankamentów jest to, że na walkę z mocnym rywalem jesteś zawsze świetnie przygotowany i świetnie walczysz, a przy nieco słabszych przeciwnikach bywają kłopoty z koncentracją. Rzeczywiście tak jest?
Czasami tak się zdarza, że ta koncentracja ucieka przy walkach ze słabszymi zawodnikami. Może podświadomie wie się, że wygra się ostatnie rundy i cały pojedynek. Ale nie wolno nikogo lekceważyć, trzeba od początku do końca boksować i wygrywać kolejne walki.

Myślę, że szczyt formy i najlepsze lata jeszcze przed tobą, walki, mam nadzieję, w obronie tytułu mistrza świata. Myślałeś już o swojej karierze, o tym jak długo chciałbyś wchodzić do ringu? Czy będzie jednym z tych długowiecznych, którzy jeszcze koło czterdziestki walczą o pasy, czy chcesz wcześniej odejść na emeryturę jako mistrz?
Na pewno swoją karierę chcę zakończyć wcześniej. Boksuję chyba 15 lat łącznie z walkami amatorskimi, tych walk zawodowych też już trochę jest, ponad 30. Daję sobie jeszcze cztery, może pięć lat boksu. Przede wszystkim liczy się zdrowie. Jeżeli będzie mi dopisywać, to będę boksował. Ale jak mówię - pięć lata dobrego boksowania, zarabiania pieniędzy, inwestowania i emerytura. Wiadomo, jest jeszcze rodzina, jest dla kogo żyć, po prostu pielęgnować biznesy, otworzyć coś nowego i zająć się normalnym życiem. Bo boks to na pewno kawałek ciężkiego chleba.