„Pracowałam przez lata jako księgowa w korporacji, po odejściu otworzyłam swoją firmę transportową, a jesienią 2017 zdecydowałam się zostać promotorką kickboxerską. Kolejnym etapem było powstanie organizacji Polish Fight Night” – wyjaśniła.

Pierwszym kontaktem z dyscypliną była finansowa pomoc młodemu zawodnikowi, potem współpraca przy organizacji gali w Zawierciu.

„Pomyślałam wtedy, że to fajna sprawa i warto spróbować. Lubię wyzwania, lubię kiedy się coś dzieje. Nie należę do osób bojaźliwych” – stwierdziła.

Reklama

Zaplanowana na 6 kwietnia w Siemianowicach Śląskich impreza będzie kameralna.

Reklama

„Zaprosimy na nią naszych sponsorów i... przyszłych sponsorów. Zobaczą 10 walk, w tym jedną bokserską poświęconą Henrykowi Średnickiemu, jedynemu polskiemu mistrzowi świata amatorów. W tym roku chcemy jeszcze zorganizować dwie +normalne+, biletowane gale. Łatwo nie jest, ale znajomi mówią, że po czwartej gali będzie już lepiej” – dodała z uśmiechem promotorka.

Przyznała, że w świecie kicboxingu styka się głównie z mężczyznami.

„Promotorką w Polsce jestem chyba jedyną, chociaż zawodniczki oczywiście też są. Ten sport to zupełnie inny świat, niż mój biznes. Uczę się go codziennie, metodą prób i błędów. Bo potrzebna jest praktyka. Podobnie było, kiedy otwierałam firmę – wtedy znałam się tylko i wyłącznie na podatkach. Moim zdaniem o tym, czy odniosło się sukces, można powiedzieć najszybciej po trzech latach” – powiedziała.

Podkreśliła ogromną fachową pomoc, jaką otrzymała na starcie od Polskiej Federacji Kickboxingu.

Reklama

„Jest trudniej niż myślałam, jednak się nie zniechęcam, bo lubię wyzwania. Po zaangażowaniu się w kickboxing zaczęłam jeździć na zawody, przyglądać się ich organizacji” – stwierdziła.

Jedna z takich pierwszych wypraw była dla niej trudnym przeżyciem.

„Byłam z jednym z moich podopiecznych na turnieju zunifikowanych mistrzostw świata we Włoszech. Czterodniowej, jednej z największych imprez w sportach walki. I przyznam, że nie mogłam patrzeć, jak niektórzy już pierwszego dnia są okropnie obijani. Popłakałam się, ale później wytłumaczyłam sobie, że to zawodnicy, którzy po to trenują, żeby walczyć. Dla nich to pomysł na życie i spełnienie sportowych ambicji” – powiedziała Gala.

Zaznaczyła, że rozważa w przyszłości stworzenie własnej grupy.

„Zdaję sobie jednak sprawę, że chcąc mieć taki zespół trzeba zawodnikom stworzyć przyzwoite warunki do treningu. Myślę, że to przyjdzie z czasem” – zakończyła.