Alonso obowiązywał z McLarenem trzyletni kontrakt. Po jednym sezonie okazało się, że dalsza współpraca jest niemożliwa. Hiszpan nie mógł się dogadać ani ze swoim szefem, Ronem Dennisem, ani z kolegą z zespołu, Lewisem Hamiltonem.

Jeszcze w środę menedżer kierowcy Luis Garcia Abad zapewniał, że Alonso nie odejdzie z McLarena. W piątek rano menedżer ogłosił: "Fernando odszedł z McLarena. Może teraz podpisać kontrakt z dowolnym zespołem".

Garcia Abad poinformował też, że jego klient nie musi płacić odszkodowania za przedczesne rozwiązanie umowy. W zamian Alonso miał obiecać, że w 2008 r nie zostanie kierowcą mocnego teamu, który mógłby zagrozić McLarenowi w walce o tytuł mistrza świata konstruktorów.

Hiszpan pożegnał się ze swoim zespołem z klasą. "Kiedy byłem chłopakiem marzyłem o tym, że pewnego dnia zostaną kierowcą McLarena. Niestety, w życiu czasami nie wszystko układa się po naszej myśli. Nie robię tajemnicy z tego, że nie czułem się tam jak w domu, ale nadal uważam, że McLaren to wielki zespół".





Reklama

Wcześniej oskarżano Alonso o brak klasy. Hiszpan skłócił się ze wszystkimi w teamie, oskarżał Dennisa o faworyzowanie Hamiltona. Miał pecha, że trafił do McLarena w tym samym czasie, co Brytyjczyk, z którym do ostatniego wyścigu walczyli o tytuł (ostatecznie mistrzem został Kimi Raikkonen z Ferrari).

Apogeum konfliktu Alonso z Dennisem nastąpiło przed Grand Prix Węgier. Hiszpan zagroził wtedy, że ujawni e-maile świadczące o wykorzystywaniu przez McLarena tajnych informacji dotyczących Ferrari.

Wczoraj Dennis nie powiedział na swojego byłego kierowcę złego słowa. "Fernando to znakomity sportowiec, ale z jakichś powodów jego współpraca z McLarenem nie zadziałała tak, jak wszyscy się spodziewali".

Nadal nie wiadomo, do którego zespołu trafi Alonso. Renault? Red Bull? Toyota? Honda? Nie padają tylko nazwy Ferrari i BMW Sauber, które ogłosiły już składy na przyszły sezon. Pierwszą opcją do niedawna wydawało się Renault, z którym w 2005 i 2006 roku Hiszpan zdobył mistrzostwo. Szef teamu Flavio Briatore chce go przyjąć, ale Alonso przestał podobać się ten pomysł.



Nie przystał też na propozycję Toyoty, która oferowała mu 40 mln euro za sezon. Nie chciał się wiązać z zespołem, który mimo szastania pieniędzmi co roku jest słabszy. Według komentatorów Hiszpan, zgodnie z umową zawartą z McLarenem, najbliższy sezon spędzi w małym zespole. To dla niego wygodne rozwiązanie, bo w 2009 r przeszedłby do Ferrari, zastępując tam Felipe Massę. Brazylijczyk właśnie przedłużył kontrakt do 2010 r, ale odszedłby z zespołu wcześniej, kasując ogromne odszkodowanie.

Nie wiadomo też, kto zastąpi Alonso w McLarenie. Faworytów jest dwóch: Nico Rosberg z Williamsa i Heikki Kovalainen z Renault.

Reklama