Karierę zaczynał, jak Robert Kubica, od gokartów. Dzisiaj Fin stoi przed wielkim wyzwaniem - w zespole ING Renault (mistrza świata konstruktorów Formuły 1) zajął miejsce Fernando Alonso (mistrza świata kierowców).

Reklama

Ma 26 lat, a wygląda jak maturzysta. Drobny, zaledwie 169 cm wzrostu, nie lubi zamieszania wokół siebie. "To dlatego, że pochodzę z północnej części Finlandii, gdzie ludzie są zamknięci w sobie. Ci z południa są bardziej otwarci, towarzyscy" - tłumaczył Kovalainen na spotkaniu z polskimi dziennikarzami.

Za to wszyscy Finowie są doskonałymi kierowcami. Tam co roku pojawia się ogromny talent w rajdach i w wyścigach. "Rajdowcy przeważnie pochodzą z rolniczych regionów kraju, gdzie jest dużo prywatnych dróg. Kiedy urosną na tyle, by sięgnąć nogami pedałów, siadają za kierownicą. Do tego nasi kierowcy nie przejmują się niepowodzeniami. Nigdy. Jeżeli Fin wygra wyścig, to się cieszy. Jeżeli przegra, nie robi z tego tragedii" - mówił.

"Nawet po takim wyścigu jak Formuły 1 w Melbourne?" - zapytano Kovaleinena. W Australii, w swoim debiucie w F1, Fin kilka razy wypadł z toru. Szef teamu, Flavio Briatore, powiedział wtedy, że samochód prowadził nie Heikki, tylko jego brat. "Tak, nawet wtedy" - odpowiedział Fin. "A reakcja Flavio? Była ostra. Ale nie zapominajcie, że on nie jest Finem" - ujawnił kierowca. Kovalainen zapewnił, że Briatore nie wydaje swoim zawodnikom „team orders”, czyli radiowych komunikatów, które nakazują, np. przepuszczenie podczas wyścigu kolegi z zespołu.

Reklama

"Podstawowa zasada zawsze jest ta sama. Mój bolid nie powinien zderzyć się z bolidem Giancarlo Fisichelli (w Malezji Robert Kubica miał kolizję z kolegą z BMW Sauber Nickiem Heidfeldem). Team orders oficjalnie są zabronione, więc musiałbym dostać polecenie jakąś inną drogą. Nie wiem, co wtedy bym zrobił. Chociaż nie... Gdyby to była końcówka wyścigu, na pewno bym nie posłuchał. Na szczęście dzisiaj sytuacja wygląda tak, że mogę się ścigać z <Fisim>" - mówił kierowca.

Fisichella i Kovalainen ścigają się jednak tylko z zespołami ze środka stawki. Już po trzech Grand Prix wiadomo, że są bez szans w walce o obronę mistrzostwa świata. "Teraz naszym głównym celem jest zrozumienie, co złego dzieje się z bolidami. Mam nadzieję, że pod koniec sezonu będziemy znacznie bliżej czołówki, nawet powalczymy o podium. Na razie co najwyżej możemy liczyć na deszcz. Tylko mokry tor chociaż na chwilę zmieni układ sił w F1. Dzisiaj najsilniejsze są bolidy Ferrari" - powiedział Fin.

Kierowcą tego teamu jest Kimi Raikkonen, rodak i przyjaciel Kovalainena, prywatnie miłośnik imprez. "Spędzam z Kimim dużo czasu, ale lepiej nie wspominać, co robimy" - zakończył ze śmiechem Kovalainen.