"Gdyby Jerzy Dudek stał w bramce Liverpoolu, to może kibicowałbym Anglikom. Tym razem postawiłem jednak na Milan. Długo mieszkałem koło Mediolanu" - mówił w rozmowie z "Faktem" Kubica.

Reklama

Większość kierowców chce wygrać wyścig w Monako, bo według nich jest najważniejszy, najbardziej prestiżowy.

Ani miejsce, ani wyścig nie są dla mnie specjalne. Za zwycięstwo dostaje się 10 punktów, tyle samo, ile na każdym innym torze.

Nie obawia się pan, że najmniejszy błąd na ulicach Monako oznacza rozbicie bolidu?
Tu po prostu cały czas trzeba być skoncentrowanym, bo ściany i bandy są naprawdę blisko. Trudno utrzymywać rytm, a jednocześnie nie podejmować zbytniego ryzyka. Im większe ryzyko, tym łatwiej zrobić błąd. A tutaj błąd oznacza koniec wyścigu. Ale jestem spokojny, poradzę sobie.