Nic nie jest bardziej przekonujące niż wygrana. Kubica jest pewny swoich umiejętności. Wie, że na torze w Kanadzie popełnił błąd. Dlatego teraz będzie chciał pokazać, jak dobrym jest kierowcą. Zwycięstwo łatwo nie przyjdzie, ale Robert będzie o nie walczył za wszelką cenę. "Jego motywacja do wygrywania w tej chwili jest jeszcze większa niż przed wypadkiem" - tłumaczy Heidtman.
W drodze do osiągnięcia celu nie przeszkodzi mu nawet skręcona noga. To żaden uraz w porównaniu do tego, z jakim Kubica zmagał się cztery lata temu. Polak w wypadku, w którym był pasażerem, złamał rękę. Kilka tygodni później zadebiutował w wyścigach Formuły 3. Jak na prawdziwego twardziela przystało, zacisnął zęby i wystartował z ręką poskręcaną na śruby. Mało tego - wygrał zawody w Norymberdze.
Oby w niedzielę historia znów się powtórzyła.
Historia lubi się powtarzać. Robert Kubica cztery lata temu miał groźny wypadek na zwykłej ulicy. Dzień później z ręką poskręcaną śrubami wygrał wyścig Formuły 3. Czy tym razem będzie podobnie? "Po wypadku Polak ma jeszcze większą motywację do wygrywania. Jeśli pojedzie, to będzie chciał wszystkim udowodnić, że jest świetnym kierowcą" - mówi dziennikowi.pl psycholog dr Joanna Heidtman.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama