Kubica otrzymał już "zielone światło" od własnego teamu. "Z naszej strony nie ma żadnych przeciwwskazań, by Robert wystartował w Indianapolis. Wręcz przeciwnie - wszyscy byśmy sobie tego życzyli. Dobry występ sprawiłby, że Kubica szybko zapomniałby o wypadku w Montrealu" - powiedział Theissen, dodając, że ostateczną decyzję o dopuszczeniu polskiego kierowcy do startu podejmą w czwartek lekarze FIA.
"Chcemy, by Robert pojechał, ale jesteśmy też przygotowani na jego ewentualną absencję. Wówczas zastąpi go Sebastian Vettel lub Timo Glock" - wyjaśnił Theissen.
Po wypadku w Montrealu bolid Kubicy nadaje się tylko na złom. BMW natychmiast po zakończeniu wyścigu rozpoczęło prace nad nowym samochodem dla Polaka. Dyrektor sportowy teamu Kubicy zapewnił, że auto jest już prawie gotowe.
Ale żeby nim pojechał musi najpierw dostać pozwolenie od lekarzy i zaliczyć test sprawności. W obecności delegatów komisji technicznej FIA, Kubica będzie musiał na sygnał w ciągu pięciu sekund odpiąć pasy, wyjąć kierownicę i wysiąść ze swojego bolidu.
Wypadek w Montrealu nic nie zmienił. Szefowie BMW Sauber nadal wierzą w umiejętności naszego kierowcy. "Wszyscy chcemy, by Robert pojechał w niedzielę w Indianapolis" - zapewnia szef zespołu Mario Theissen. Wszystko rozstrzygnie się jutro. O tym, czy Kubica pojedzie w GP USA, zdecydują najpierw lekarze, a potem test "pięciu sekund". Jeśli Polak zaliczy obie próby, to wystartuje w wyścigu.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama