Wszystko zaczęło od początku obecnego sezonu. Kimi Raikkonen nie radził sobie na torach Formuły 1 w pierwszych wyścigach. Ale Fin nie mógł znaleźć przyczyny słabszej formy, więc podejrzenie padło na Michaela Schumachera.

Gdy tylko były mistrz świata Formuły 1 pojawiał się na trybunach - Raikkonen przegrywał. A gdy Niemca zabrakło wśród widzów podczas Grand Prix Francji i Wielkiej Brytanii, kierowca Ferrari wygrał obie imprezy.

Reklama

Teraz Kimi sprawdził swoją teorię w praktyce. Michael Schumacher znowu przyszedł obejrzeć kierowców Formuły 1 w akcji na torze Nurburgring. I niestety okazało się, że Fin miał rację. Raikkonen znowu zawiódł i nawet nie dojechał do mety w Grand Prix Europy.