Kubica był w dobrym humorze aż do wyścigu. W sobotnich kwalifikacjach zajął piąte miejsce, czyli uzyskał plan maksimum, biorąc pod uwagę to, że Ferrari i McLaren są najszybsze na świecie. "Trudno było uzyskać lepszy wynik. Na razie nie możemy wbić się między dwa czołowe zespoły" - nie ukrywał dla "Faktu" nasz kierowca.

Reklama

Wczoraj w południe Polak ze spokojem czekał na wyścig. Gdy wchodził na platformę ciężarówki, który obwoziła kierowców podczas prezentacji, podniósł do góry kciuk. Był uśmiechnięty i wyluzowany. W trakcie okrążenia toru cały czas rozmawiał z Lewisem Hamiltonen. "Znamy się od dawna, dlatego dobrze nam się ze sobą rozmawia. Ale nie wymieniamy uwag o strategii" - przyznał Kubica.

Gdy kierowcy skończyli objazd, z Polakiem przybił piątkę Fernando Alonso i puścił go na schodach przed siebie. Ale uśmiechnął się, jakby chciał powiedzieć - "podczas wyścigu już tego nie zrobię". Hiszpan startował z czwartego pola, ale Kubica zaraz po starcie z łatwością go wyprzedził. Wszyscy zacieraliśmy ręce, licząc na to, że może uda się Polakowi wskoczyć na podium. Ale zamiast tego po każdym tankowaniu tracił kilka pozycji. Stało się tak dlatego, że specjaliści od taktyki w BMW wymyślili, że Kubica pojedzie z niewielką ilością paliwa i już po kilkunastu okrążeniach zjedzie do boksu.

To był fatalny plan, bo Robert nie zdążył sobie wyrobić bezpiecznej przewagi nad rywalami i po pierwszym tankowaniu był dopiero 11. Przed drugim zjazdem do boksu był już siódmy, ale po powrocie na tor spadł o jedną pozycję. I ósmy dojechał do mety. "To był pech, a nie zła taktyka. Zaplanowaliśmy Robertowi agresywną strategię, ale się nie udało i nie ma w tym niczyjej winy" - tłumaczył się przed Faktem szef BMW Mario Theissen.

Reklama

Kubica też nie robił tragedii z porażki, choć widać było, że jest rozczarowany - "Niestety, nie najlepiej spisywał się bolid. Ślizgał się, przez co rytm jazdy był niezbyt dobry. Strategia zespołu też nie pomogła w uzyskaniu dobrego wyniku. Trudno, nie udało się. Może powiedzie się w następnym wyścigu" - wyznał "Faktowi" Polak będący już myślami przy Grand Prix Włoch.

A pseudo fachowcy z BMW mogliby uczyć się taktyki od Ferrari. Oba bolidy włoskiego zespołu przyjechały jako pierwsze. Wygrał Felipe Massa przed Kimi Raikkonenem. Trzeci był Alonso, a czwarty Nick Heidfeld. Czyli tam, gdzie powinien być Polak, gdyby pracował z fachowcami.