Organizatorzy w stu procentach zrealizowali nasze zalecenia i nie ma obecnie żadnego zagrożenia dla bezpieczeństwa dla uczestników zawodów i kibiców. Dlatego nie istnieją przeszkody, by GP Bahrajnu odbyła się zgodnie z planem - napisano w komunikacie FIA.

Reklama

Wyścig się odbędzie nie na sto, a na dwieście procent. I wszyscy są z tego powodu zadowoleni, a nawet szczęśliwi. Znam ludzi, którzy na stałe mieszkają w Bahrajnie i oni twierdzą, że jest tam bezpiecznie i spokojnie. Nie ma żadnego ryzyka - dodał szef F1 Bernie Ecclestone.

Powodem obaw władz FIA była napięta sytuacja polityczna w Bahrajnie, która doprowadziła do odwołania wyścigu przed rokiem, kiedy w zamieszkach zginęło 50 osób, a setki zostały aresztowane. Ostatecznie impreza wypadła z terminarza sezonu 2011.

W tym sezonie, wbrew sugestiom organizacji zajmujących się obroną praw człowieka, m.in. Amnesty International, FIA ponownie wprowadziła GP Bahrajnu do kalendarza F1. W lutym 2012 roku grupa opozycjonistów skierowała do Ecclestone'a petycję z prośbą o odwołanie wyścigu, której 81-letni Anglik, prezes Formula One Management (FOM) i Formula One Administration, które wraz z innymi firmami tworzą Formula One Group (FOG), nie uwzględnił.

Reklama

Protestowała również lokalna opozycja. Nie chcemy wyścigu w naszym kraju, w którym nie ma wolności. Codziennie policja rozpędza pokojowe demonstracje gazem łzawiącym, giną ludzie, nasze prawa nie są respektowane. Nie chcemy, aby junta była nobilitowana taką imprezą - powiedział na wiecu w stolicy kraju Manamie jeden z jej przywódców Ali Mohammed.

Problemy wewnętrzne nie powinny mieć wpływu na rywalizację sportową i nie dotyczą naszej imprezy. Przyjedziemy do Bahrajnu tak, jak teraz przybyliśmy do Chin. Zaraz po wyścigu nasza karawana ruszy dalej - powiedział w Szanghaju, gdzie w niedzielę odbędzie się trzeci w tym roku wyścig Formuły 1.

Debata o odwołaniu wyścigu w Bahrajnie toczyła się głównie w mediach. My od dawna byliśmy przekonani, że impreza się odbędzie, a ostatnie wizytacje i rozmowy z organizatorami tylko potwierdziły nasze stanowisko - podsumował Ecclestone.