Wypadek nie był spowodowany przez zbyt dużą prędkość. Schumacher na nartach był ze swoim synem, przyjaciółmi oraz ich dziećmi. W pewnym momencie jedna z dziewczynek upadła. Z pomocą pospieszył jej Schumacher, jednak przy okazji wyjechał on poza szlak.

Reklama

Pomiędzy niebieskim a czerwonym szlakiem była cześć z głębokim śniegiem, w którą wjechał Michael. Osoby towarzyszące twierdzą, że chwilę wcześniej pomagał dziecku. Potem wjechał w ten głęboki śnieg, skręcając zahaczył o skałę, wybiło go w powietrze. Upadając uderzył głową w kolejną skałę. Miał wielkiego pecha, nie chodziło o prędkość. To mogło się przytrafić każdemu, nawet przy prędkości 10 km na godzinę - twierdzi menedżerka Niemca, Sabine Kehm.

Michael Schumacher uległ wypadkowi w niedzielę we francuskim Meribel. Były mistrz świata Formuły 1 podczas jazdy na nartach poza trasą upadł tak niefortunnie, że uderzył głową o kamień.

Niemiecki kierowca doznał poważnych obrażeń. Lekarze usunęli mu krwiaka. Stan Schumachera jest stabilny, ale nadal krytyczny.

Reklama