"Myślami jestem już na torze Monza" - przyznał Robert Kubica mimo że siedział w Centrum Olimpijskim w Warszawie. Do Polski przyleciał specjalnie, by odebrać zegarek z limitowanej serii wyprodukowanej na cześć jego osoby.

Reklama

Kubica otrzymał model nr 1984. Zegarek z numerem jeden czeka na niego w sejfie i zostanie mu wręczony po pierwszym zwycięstwie w wyścigu Formuły 1. "Może się okazać, że ten zegarek zostanie w sejfie na zawsze" - próbował żartować Kubica.

Widać było, że nie mówi poważnie, bo zaraz dodał, że w fabryce BMW trwają intensywne prace nad nowym modelem bolidu, który powoli toczyć wyrównaną walkę z McLarenem i Ferrari. "Te dwa zespoły na razie są przed nami i ciężko będzie je dogonić w tym sezonie, ale my koncentrujemy się już na tym, by zbudować pojazd, który da nam zwycięstwa w następnym roku" - przyznał Kubica. "To nie znaczy jednak, że nie myślę o podium w tym roku. Chciałbym w najbliższą niedzielę co najmniej powtórzyć wynik z ubiegłorocznego Grand Prix Włoch" - dodaje.

Przypomnijmy, że rok temu Kubica był trzeci na Monzy. Teraz BMW liczy na równie dobry wynik i szykuje specjalny pakiet aerodynamiczny. "Założymy mniejsze skrzydła przez co docisk do toru będzie mniejszy. Mam nadzieję, że to pomoże. Jestem dobrej myśli, bo w ubiegłym tygodniu podczas testów na Monzy bolid spisywał się bez zarzutu" - podkreśla Kubica.

Reklama

Polak w testach zajmował drugie i trzecie miejsce. To nie znaczy, że podobnie będzie podczas niedzielnego wyścigu. Polak czeka jednak na niedzielę z optymizmem. Tym bardziej, że czuje się we Włoszech jak w domu. Przez kilka lat rywalizował na tamtejszych torach w kartingu. Ma wielu kibiców w Italii, bez problemów porozumiewa się po włosku. A tor Monza jest jego ulubionym obiektem. Biorąc to wszystko pod uwagę może się okazać, że zegarek nie będzie musiał zbyt długo czekać w sejfie na Kubicę - pisze DZIENNIK.