Michał Hernes: Polacy rozegrali z reprezentacją Turcji dobry mecz w czasie towarzyskiego turnieju w Londynie, ale końcówka należała do was. Czy dzięki temu do wrześniowego meczu mistrzostw Europy we Wrocławiu podejdziecie bardziej pewni siebie?


Hedo Turkoglu: Wcale nie jest takie oczywiste, że na Eurobaskecie czeka nas powtórka tego wyniku, i przestrzegałbym wszystkich przed wygłaszaniem podobnych opinii. Polska drużyna zagrała bardzo dobrą i twardą koszykówkę. Poza tym przystąpili do tego spotkania bez dwóch podstawowych zawodników - Marcina Gortata i jednego niskiego skrzydłowego, którego nazwisko wyleciało mi z pamięci.

Ten niski skrzydłowy to Michał Ignerski.


Dokładnie. Obaj wnoszą sporo dobrego do gry waszego teamu, stanowią niejako dopełnienie tej drużyny. W ogóle moim zdaniem Polska to naprawdę klasowy zespół. Podoba mi się, że grają zespołową koszykówkę. Nie zapominajmy też, że w szeregach polskiej drużyny występuje wielu wybitnych koszykarzy podkoszowych. Właśnie za ich sprawą świetnie funkcjonuje w waszej kadrze gra do środka i na zewnątrz. Oczywiście z naciskiem na przenoszenie ciężaru gry pod sam kosz. A jak już wspominaliśmy, w spotkaniu z moją reprezentacją nie zagrał Gortat.

No właśnie, porozmawiajmy trochę o pańskim byłym koledze z Orlando Magic, czyli o Marcinie Gortacie. Gdyby zagrał, ten mecz mógłby wyglądać zgoła inaczej.


Przede wszystkim zacznijmy od tego, że ogromnie żałuję, iż nie wystąpił w tym towarzyskim meczu. Nie ukrywam, że byłem ogromnie podekscytowany na myśl o pojedynku z polskim środkowym i nie mogłem się go doczekać. Mówiąc szczerze, całą naszą taktykę przeciwko Polsce budowaliśmy wokół tego, by go zatrzymać i wyłączyć z gry. Dodatkowo po cichu liczyłem na to, że oprócz walki i rywalizacji znalazłby się również czas na dowcipy i dobrą zabawę, bo to przecież było spotkanie o charakterze towarzyskim. We wrześniu żarty się skończą.

Szczególnie że wtedy Gortat powinien już zagrać i z związku z tym może was czekać ciężka przeprawa.


Tak czy owak będzie ciężko i nikt z nas nie liczy na żadną taryfę ulgową. Zobaczymy, jak to się ułoży, na pewno nikogo nie zlekceważymy i do wszystkich meczów podejdziemy bardzo skoncentrowani. Grupa jest bardzo wyrównana - Litwa, Bułgaria i Polska to są trudni rywale.

Turcy niewątpliwie mogą liczyć zarówno na pana, jak i na Ersana Ilyasovę. W końcówce spotkań z Wielką Brytanią i Polską najważniejsze piłki szły do waszej dwójki, zaś obrońcy rywali nie potrafili znaleźć na to recepty, gdyż wasze akcje kończyły się albo punktami, albo wymuszeniem faulu przeciwnika.


Nie powiedziałbym, że tylko my mamy decydujący wpływ na przebieg poszczególnych meczów. Pamiętajmy, że są też inni, chociażby gracze podkoszowi, i dają nam oni niezbędne wsparcie, przykładowo w zbiórkach czy nawet asystach. Inna sprawa, że akurat wtedy tak to się ułożyło, że dostawaliśmy dużo piłek, ale wcale nie oznacza to, że w następnym meczu będzie podobnie. Równie dobrze ciężar zdobywania punktów może spaść na kogoś innego. Duża w tym rola trenera, bo to on widzi i analizuje, kto jest akurat w lepszej formie, a kto w gorszej. Nie zmienia to faktu, że kiedy drużyna mnie potrzebuje, to daję z siebie wszystko i gram najlepiej, jak umiem. Taka jest już moja rola i nie mam nic przeciwko temu. Doskonale wiem, jaka spoczywa na mnie odpowiedzialność, choć przypominam raz jeszcze, że zwycięstwo odnosi nie jeden koszykarz, tylko cały zespół. Sam nie dałbym rady wiele zrobić. Koledzy dają mi dużo wsparcia, za które jestem im ogromnie wdzięczny. Wszystko to opiera się na wzajemnym zaufaniu - ja ufam im, a oni mi. Bez tego ani rusz, takie detale wbrew pozorom są niesamowicie istotne.

Widzę, że tworzycie zgraną drużynę, więc w tej sytuacji chciałbym pana zapytać o wasz cel na wrześniowe mistrzostwa Europy. W co mierzycie?


Myślę, że nie zaskoczę nikogo, odpowiadając, że interesuje nas medal.

O jakim kolorze?


W tym momencie trudno powiedzieć, moim zdaniem to wyjdzie w praniu i jeszcze za wcześnie na takie spekulacje. Najpierw trzeba wyjść z grupy, natomiast potem liczyć na to, że w kolejnych rundach nie zaliczy się żadnej wpadki.

Z kim może być największy problem?


Uważam, że z każdym. Wszystkie drużyny są silne. Do Eurobasketu nie awansowali słabeusze i nie zdziwiłbym się, gdyby czekały nas same wyrównane i niezwykle zacięte spotkania. Poza tym każdemu z rywali przyświeca ten sam cel co nam. Chodzi oczywiście o pragnienie zdobycia złotego medalu. Musimy się spodziewać, że z każdym przeciwnikiem będzie równie ciężko, jak w towarzyskim spotkaniu z Polską rozegranym w Londynie. Przystąpiliście do niego bez dwóch podstawowych koszykarzy, a naprawdę napędziliście nam niezłego stracha i równie dobrze mogliśmy w nim ponieść porażkę. Podobnie wyglądała sprawa z Wielką Brytanią, która przecież zagrała z nami bez swoich najlepszych zawodników, czyli Bena Gordona i Luola Denga. Przypominam, że grają oni w NBA. Na mistrzostwach będzie jeszcze trudniej i doskonale zdajemy sobie z tego sprawę.





































Reklama