Dyspozycja wrocławian, w szczególności graczy podkoszowych, woła o pomstę do nieba. Na 67 prób do kosza trafili tylko 20. Zendon Hamilton grał w przeszłości w lidze NBA, ale na polskich parkietach w ogóle sobie nie radzi. Inny środkowy, który przyszedł do drużyny z Wrocławia, Ime Oduok odkąd gra w naszej ekstralidze niczego ciekawego nie pokazał.

Trener Śląska Andrej Urlep niespodziewanie wprowadził w pierwszej piątce Branduna Hughesa, który jako jedyny zaprezentował przyzwoity poziom i zdobył 17 punktów. Wspierał go Radosław Hyży, który z kolei słabo spisywał się w obronie. Według niego zawodnicy ze Zgorzelca byli w niedzielę nie do ogrania.

"Byli lepsi od nas w każdym elemencie gry. Każdy powinien się zastanowić sam nad sobą. Niektórym graczom w mojej drużynie ciężko zrozumieć pewne rzeczy. To tak jakby krowę nauczyć jeść sztućcami" - powiedział Hyży.

Przewaga Turowa wahała się przez całe spotkanie między ośmioma, a dziesięcioma punktami. W ostatniej części gry Wrocławianie zbliżyli się do rywali nawet na 4 punkty. Na nic się to zdało, bo swoje umiejętności strzeleckie pokazali dwaj reprezentanci Polski - Krzysztof Roszyk i Łukasz Koszarek, którzy trafili dwie ważne trójki. Turów nie oddał już prowadzenia do końca meczu.

"Czeka nas ciężkie spotkanie w sobotę u nas. Jeszcze nie czujemy się finalistami. Wszystko zależy od dyspozycji dnia i lepszej motywacji" - powiedział po meczu rozgrywający Turowa Koszarek.

ASCO Śląsk Wrocław - BOT Turów Zgorzelec 53:71 (16:21, 8:13, 15:12, 14:25)
Śląsk: Brandun Hughes 17, Radosław Hyży 13, Dominik Tomczyk 8, Kamil Chanas 6, Dean Oliver 5, Marcin Stefański 2, Oliver Stevic 2, Miha Fon 0, Zendon Hamilton 0, Ime Odouk 0
Turów: Thomas Kelati 13, Dragisa Drobnjak 12, Łukasz Koszarek 11, Krzysztof Roszyk 10, Andres Rodriguez 8, Robert Witka 8, Vjeko Petrovic 7, Slobodan Ljubotina 2, Lance Williams 0











Reklama