"W pełni należało im się to zwycięstwo. Zasłużyli sobie na nie. Robiliśmy wszystko, żeby ich pokonać. Po prostu byli górą. Teraz czekają na nas wakacje" - powiedział zawiedziony center Heat, Shaquille O'Neal.

"To okropne doświadczenie dla nas. Jest nam bardzo ciężko. Kochamy walczyć, rywalizować, ale trzeba uznać wyższość przeciwnika" - wyznał zdruzgotany trener Miami Heat, Pat Riley.

Reklama

Łatwy i szybki awans Chicago był wielką niespodzianką. Nikt się nie spodziewał, że Bulls będą w stanie wygrać chociaż jedno spotkanie z Heat. "Byki" ostatni raz grały w drugiej rundzie play-off w czasach Michaela Jordana i Scottie Pippena w 1998 roku.

Do zwycięstwa zespołu z Chicago poprowadził Ben Gordon, który rzucił 24 punkty. Koszykarz już nie może doczekać się półfinału. "Detroit Pistons będą następni!" - zapowiada pewny siebie Gordon.

Mistrzowie NBA w nie mieli szans w żadnym z czterech przegranych spotkań. Gdyby koszykarze Miami Heat jakiś cudem wygrali czwarty mecz i potem trzy kolejne byliby pierwszymi w historii ligi NBA, którym udała się ta sztuka.



A tak stali się drugim zespołem w historii, który w rok po zdobyciu mistrzostwa odpadł w pierwszej rundzie play-off nie wygrywając nawet meczu. Ostatni raz taka "sztuka" udała się równo pół wieku temu drużynie Philadelphia Warriors, która uległa Syracuse Nationals.



Reklama