"Po co nam on? Mamy przecież zgraną paczkę. W naszej drużynie jest chemia" - powiedział menadżer klubu z Chicago John Paxson.

Bulls mają się dobrze. Wygrali rywalizację w play off z ubiegłorocznymi mistrzami NBA Miami Heat. Po raz pierwszy zagrali w tej fazie od czasów Michaela Jordana. "Osiągnęliśmy naprawdę dużo przez ostatni sezon. Z roku na rok idzie nam coraz lepiej. Gdyby Kobe do nas przeszedł zburzyłby pozytywny klimat" - wyjaśnił Paxson.

Bryant chciałby grać jeszcze w New York Knicks, Houston Rockets, Phoenix Suns albo Philadelphii 76ers. Ale "Słońca" również zrezygnował z transferu lidera "Jeziorowców". "Jest dla nas za drogi" - ucina trener Słońc Mike D'Antonio. Reszta drużyn się nie odzywała.

Władze Lakersów robią co mogą, żeby zatrzymać u siebie Bryanta. Chcą mu ściągnąć do pomocy także najlepszego skrzydłowego NBA. Kevin Garnett od dawna mówił, że nie chce już grać dla Minnesoty Timberwolves. Jeżeli dojdzie do transferu, to Kobe napewno zostanie w Los Angeles Lakers.





Reklama