Koszykarz Washington Wizards pojechał z rodziną na wakacje na Tahiti i wrócił wniebowzięty. "Pływałem z rekinami, jadowitymi płaszczkami. Było super, chociaż wielu naprawdę fajnych rzeczy, niestety, nie można było robić" - opowiadał Gilbert Arenas.

Zawodnik Wizards był też zafascynowany ludźmi, którzy tam mieszkają, dlatego chce sobie kupić jedną z wysp archipelagu. "Ludzie są bardzo ze sobą związani. Nie ma tam narkotyków, broni, przestępstw. Tam nawet nigdy nie było morderstwa" - zachwycał się Arenas.

Reklama