Koszykarze Olimpiji mieli lepszy procent rzutów za dwa punkty (47 przy 35 zespołu Asseco), mniej strat od mistrzów Polski i wykazali się większą konsekwencję w grze. Gdynianie nie potrafili znaleźć sposobu na Amerykanina Danny'ego Greena, który uzyskał dla gospodarzy 23 punkty. Podopieczni trenera Saso Filipovskiego, byłego szkoleniowca PGE Turów, mieli także o pięć asyst więcej od graczy Asseco.

Reklama

"To był mecz bardzo ważny dla obu zespołów, których składy znacznie się zmieniły w porównaniu z poprzednim sezonem. Jestem przekonany, że Olimpija i Asseco za miesiąc będą grały dużo lepiej niż obecnie. W hali w Lublanie jest zawsze gorąca atmosfera, doskonała akustyka, ale dziś trochę zabrakło kibiców (było 6500, a trybuny mogą pomieścić 14000 - PAP). Szkoda, bo zawsze inaczej się gra przy pełnej widowni. O naszym zwycięstwie zdecydował fakt, że bardziej chcieliśmy, graliśmy z większym sercem" - powiedział PAP były zawodnik Asseco Prokomu, a obecnie Olimpiji Goran Jagodnik, który z powodu kontuzji odniesionej na treningu nie pojawi się na parkiecie co najmniej do końca roku.

Pierwsze minuty były wyrównane (5:5, 7:7, 9:9), ale od połowy kwarty gospodarze zaczęli przeważać. W siódmej minucie po serii rzutów byłego zawodnika Asseco Ratko Vardy Olimpija objęła prowadzenie 18:9 i trener gdynian Tomas Asseco poprosił o czas. Jego uwagi nie zmieniły jednak obrazu gry i po 10 minutach gospodarze wygrywali 25:16.

W połowie meczu ich przewaga nieco zmalała (40:33), ale nadal to wicemistrzowie Słowenii dyktowali warunki. Najlepsza w wykonaniu mistrza Polski była trzecia kwarta, wygrana 18:14. Gdynianie przegrywali w niej 36:48, ale dzięki lepszej obronie i serii rzutów z dystansu zdołali "wrócić do gry". Przez trzy minuty nie pozwolili rywalom na zdobycie punktów i na 165 s przed końcem tej części, po rzucie zza linii 6,75 m, Łukasza Seweryna, przegrywali 45:48. W ciągu minuty popełnili jednak więcej błędów niż w całej kwarcie, co gospodarze wykorzystali bez litości i powiększyła przewagę do 10 punktów (55:45 w 29. minucie).

Reklama

Dobrą passę miejscowi kontynuowali na początku czwartej kwarty, odskakując w niespełna dwie minuty na 16 punktów (63:47). Emocje były jednak do końca, gdyż zawodnicy Asseco nie rezygnowali. Po trafieniu "za trzy" Amerykanina Alonzo Gee na 2.30 przed końcem goście przegrywali 59:65. Na więcej nie było ich jednak tego wieczoru stać.

Punkty:

Olimpija: Danny Green 23, Robert Rothbart 9, Aleksandar Capin 8, Dino Muric 8, Ratko Varda 7, Ben Woodside 6, Sasu Salin 3, Deon Thompson 2, Jaka Blazic 2, Davis Bertrans 2, Damir Markota 0;

Asseco Prokom: Alonzo Gee 13, Oliver Lafayette 12, Łukasz Seweryn 9, Adam Łapeta 8, Donatas Motiejunas 7, Jerel Blassingame 4, Adam Hrycaniuk 4, Piotr Szczotka 2, Michael Kuebler 2, Przemysław Zamojski 1;