Ekipa Heat to jeden z najpoważniejszych kandydatów do mistrzowskiego tytułu. W środę niewiele jednak brakowało by finaliści poprzedniego sezonu ulegli jednej ze słabszych drużyn. Po dwóch kwartach przegrywali różnicą 15 punktów.

Jednak mając w składzie wielkie gwiazdy żadna strata nie jest nie do odrobienia. LeBron James zdobył dla zwycięzców 35 punktów, Chris Bosh dołożył 25, a Dwyane Wade 10, ale to właśnie 29-letni rozgrywający oddał decydujący rzut na 2,9 s przed końcem spotkania.

Reklama

"Przez cały mecz nie mogłem znaleźć właściwego rytmu. Kiedy ruszyliśmy z ostatnią akcją zamierzałem podać piłkę LeBronowi, ale nagle pomyślałem, że wezmę odpowiedzialność na siebie i na szczęście nie zawiodłem" - powiedział Wade.

Zespół z Oklahomy do zwycięstwa poprowadził natomiast Kevin Durant, który na koncie zapisał 32 punkty. Wśród pokonanych wyróżnił się Zach Randolph - 24 pkt.

Bolesną lekcję koszykówki Los Angeles Clippers dostali od San Antonio Spurs. Klub z "Miasta Aniołów", wzmocniony Chrisem Paulem i Chaunceyem Billupsem, chce walczyć o najwyższe cele, ale w Teksasie przekonał się, że droga do tego daleka.

Reklama

Po wyrównanych dwóch kwartach, w trzeciej gospodarze zdecydowanie podkręcili tempo i osiągnęli dwudziestopięciopunktową przewagę, której nie oddali już do końca i zwyciężyli 115:90. 24 punkty zdobył dla Spurs Argentyńczyk Manu Ginobili.

W ekipie Clippers nie zawiódł jedynie Blake Griffin - 28 pkt. Ostatnie nabytki zagrały słabo; Billups uzyskał 11, a Paul 10 pkt.

Reklama

Po raz pierwszy od 15 lat dwa pierwsze mecze sezonu przegrali zawodnicy Phoenix Suns. W środę we własnej hali ulegli Philadelphia 76ers 83:103. Kiepsko spisał się Marcin Gortat, który przebywał na parkiecie prawie 18 minut. Trafił tylko jeden z sześciu rzutów z gry oraz wykorzystał dwa wolne. Miał też osiem zbiórek (pięć w defensywie) oraz po jednym bloku i stracie.

Najskuteczniejszymi graczami obu drużyn byli: Ronnie Price 16 pkt (Phoenix Suns) oraz Andre Iguodala, Jrue Holiday i Thaddeus Young - po 15 (Philadelphia 76ers).

Trzeciej porażki doznali natomiast Boston Celtics. Grający bez kontuzjowanego Paula Pierce'a ulegli na wyjeździe New Orleans Hornets 78:97. Goście mieli słabą, wynoszącą zaledwie 37,2 proc. skuteczność rzutów z gry. Gospodarzy do triumfu poprowadził Jarrett Jack - 21 pkt.