Gortat na parkiecie przebywał 27 minut. Trafił cztery z ośmiu rzutów z gry oraz wszystkie trzy wolne. Jego dorobek uzupełniają dwie asysty, dwa bloki i jeden przechwyt. Popełnił dwa faule.

Reklama

W starciu z jedną z najlepszych drużyn tego sezonu Wizards zaprezentowali się bardzo dobrze. Goście prowadzili przez większość meczu i popełnili w nim tylko osiem strat (Celtics 16).

Kiedy w połowie czwartej kwarty bostończycy odskoczyli na pięć punktów, "Czarodzieje" zwarli szyki i w ostatnich 5.49 min pozwolili rywalom powiększyć dorobek o zaledwie osiem "oczek". Sami natomiast zdobyli w tym czasie 21. Najlepszy w ich szeregach był Bradley Beal, który na swoim koncie zapisał 25 punktów.

Reklama

"Celtics to obecnie ścisła czołówka ligi. Pokonanie ich dużo więc dla nas znaczy" - przyznał rozgrywający Wizards John Wall. On dołożył 21 pkt i 14 asyst.

Wśród pokonanych wyróżnili się Kyrie Irving i Jayson Tatum - obaj po 20 pkt.

W poprzednim sezonie Celtics wyeliminowali Wizards w półfinale Konferencji Wschodniej. Ta porażka natomiast spowodowała, że stracili w niej prowadzenie. Mają bilans 27-10, a lepsi są koszykarze Toronto Raptors (23-8), którzy minionej nocy odpoczywali.

Bostończycy przegrali piąty z ostatnich dziesięciu meczów, a w lekkim kryzysie są też prowadzący do niedawna na Zachodzie Houston Rockets (25-7). Teksańczycy doznali trzeciej porażki z rzędu, tym razem na wyjeździe z Oklahoma City Thunder 107:112.

Reklama

W zwycięskiej drużynie na miarę oczekiwań zagrała zmontowana przed tym sezonem "Wielka Trójka". Russell Westbrook uzyskał 31 pkt i 11 asyst, Paul George dołożył 24 pkt, a Carmelo Anthony 20. W ekipie Rockets tradycyjnie prym wiódł James Harden - 29 pkt i 14 asyst.

Teraz najlepszy w lidze jest zespół Golden State Warriors (27-7). Obrońcy tytułu w świątecznym hicie pokonali we własnej hali finalistów poprzedniego sezonu Cleveland Cavaliers 99:92.

Spotkanie było bardzo wyrównane, a na 1.59 min przed jego zakończeniem na tablicy wyników pojawił się remis 92:92. Goście jednak od tego momentu swojego dorobku już nie powiększyli.

"Wojownicy" wciąż muszą sobie radzić bez kontuzjowanego Stephena Curry'ego. W poniedziałek najlepszy w ich szeregach był Kevin Durant, który błyszczał zarówno pod atakowanym, jak i własnym koszem. Na swoim koncie zapisał 25 pkt, siedem zbiórek i pięć bloków. Klay Thompson dołożył 24 pkt, a Draymond Green miał pierwsze w tym sezonie tzw. triple-double. Złożyło się na nie 12 pkt, 12 zbiórek i 11 asyst.

Dla Cavaliers 31 pkt zdobył Kevin Love. Mniej niż zwykle - 20 - uzyskał natomiast LeBron James, który popełnił też siedem strat.