W ostatnim minimalnie przegranym meczu z Hiszpanami polscy kadrowicze wreszcie zaczęli lepiej grać na obwodzie, poprawiając skuteczność w rzutach za trzy punkty. Zaskoczyła pana taka postawa pańskich podopiecznych w spotkaniu przeciwko mistrzom świata?

Reklama

Na pewno zagraliśmy wówczas świetnie. Spisaliśmy się o wiele lepiej niż we wcześniejszych spotkaniach towarzyskich. Widać było, że moi koszykarze zaczęli bardzo dobrze grać piłką, umiejętnie panując nad kozłowaniem. Przede wszystkim jednak udało się im poprawić skuteczność, co naprawdę nie pozostaje bez znaczenia.

A z czym Polacy mieli problemy w tej konfrontacji?

Za największy problem należy uznać to, że graliśmy przeciwko najlepszej drużynie na świecie. Uwierz mi, to robi wrażenie na ich przeciwnikach i automatycznie odbija się na grze. Przechodząc zaś do meritum sprawy, odnoszę wrażenie, że kluczowe były błędy popełnione w obronie w samej końcówce. Wydaje mi się, że potrzeba nam czasu, aby nabrać pewności siebie i żebyśmy sobie bardziej zaufali. Chemia między zawodnikami nie rodzi się sama z siebie.

Reklama

Skąd się biorą błędy w samych końcówkach? Przegraliście w ten sposób wiele meczów przy okazji przygotowań, i to nie tylko z Hiszpanią czy Turcją, ale też z Macedonią.

Musimy się nauczyć, jak mądrze rozgrywać te nieszczęsne końcówki. Trzeba się przygotować na to, że w czasie Eurobasketu czeka nas wiele wyrównanych i zaciętych spotkań. Nie ukrywam, że staram się uczulać na to moich zawodników, żeby być w optymalnej formie na pierwszy mecz z Bułgarami.

I wyćwiczycie to na treningach, nie grając już żadnych sparingów?

Reklama

Oczywiście. Muszę wyjaśnić, że wchodzimy właśnie w okres, w którym wszystkie drużyny przestają grać i koncentrują się na trenowaniu. Można powiedzieć, że to ostatni etap przygotowań. Jeśli mnie pamięć nie myli, to jako ostatni zmierzą się ze sobą towarzysko Litwini i Hiszpanie. Czasu do początku mistrzostw zostało mało, więc pozostaje na spokojnie wszystko sobie przeanalizować. Poza tym wszyscy obawiają się o kontuzje i nie chcą ryzykować.

To nad czym pracuje reprezentacja Polski?

Nad mnóstwem rzeczy. Chodzi o to, by poprawić różne elementy gry i wyeliminować wszystkie błędy. Dlatego też oglądamy kasety z występami zarówno naszej drużyny, jak i naszych rywali. Nasz cel to odpowiednie przygotowanie się od strony taktycznej do pierwszego spotkania.

W odpowiednich przygotowaniach przeszkodziła kontuzja Marcina Gortata. To duży dyskomfort?

Tak, w końcu straciliśmy go na kilka meczów. Jak wiadomo to bardzo ważny element naszej układanki. Zresztą chyba wszyscy widzieli, jak poprawiła się nasza defensywa, kiedy powrócił do gry. Musimy dużo pracować nad taktyką dostosowaną do sytuacji, gdy jest na parkiecie. Ma to sprawić, że będzie odpowiednio wykorzystywany i dostanie piłkę, kiedy pojawi się na czystej pozycji pod koszem. Poradzimy sobie, mówiąc szczerze, nie ma innej opcji.

Szykuje pan jakąś niespodziankę na pierwszy mecz z Bułgarami?

Mam pewne pomysły na zaskoczenie przeciwnika, ale nie mogę tego zdradzić. Dodatkowej pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że czeka mnie pojedynek trenerski z moim rodakiem Pinim Gershonem, choć tak naprawdę zmierzą się między sobą nie trenerzy, ale zawodnicy.