Dodała, że jej wypróbowanym miejscem wypoczynku jest Egipt. W czasie urlopu chce też ponurkować, gdyż jest wspólnie z mężem zafascynowana tą formą aktywnego wypoczynku.

Reklama

Najlepsza tyczkarka na świecie w czwartek, w rodzinnym Sopocie spotkała się z prezydentem miasta i dziennikarzami. Przyznała, że teraz, po sukcesie w Berlinie, spotkania z mediami powodują u niej większą tremę niż zawody. Zaznaczyła, że o wiele lepiej czuje się na stadionie.

Rogowska widzi już swoje następczynie. "W Sopocie mamy rekordzistkę Polski w kategorii juniorek młodszych Agnieszkę Kolasę i na pewno jest to ogromny talent. Liczę na to, że jak ja już zakończę swoją karierę, to te młodsze dziewczęta zajmą moje miejsce" - przyznaje mistrzyni świata. Spodziewa się, że jej sukces zachęci do uprawiania lekkiej atletyki większe grono młodych ludzi, ale nie tylko skoku o tyczce.

>>>Rogowska: Niech mnie ktoś obudzi

Zaznaczyła jednak, że w Polsce brakuje obiektów, na których możnaby w dobrych warunkach przeprowadzić trening, zwłaszcza zimą. "Ubolewam nad tym, że muszę tak daleko wyjeżdżać, aby trenować w tak świetnych warunkach, że w Polsce mamy tylko jedną halę z prawdziwego zdarzenia i że polskie pieniądze wydawane są na zgrupowania zagraniczne, a nie na nasze hale i stadiony. To powinno się w Polsce zmienić. Ja bardzo chętnie zostałabym w domu i trenowała tutaj na miejscu, ale nie ma na to odpowiednich warunków" - powiedział Anna Rogowska.

Reklama

Mistrzyni świata przyznała, że medal, który zdobyła w Berlinie ma dla niej większą wartość niż brąz z igrzysk w Atenach. "Zdecydowanie ten medal z Berlina ma większą wartość. To ma zupełnie inny smak, smak zwycięstwa i droga żeby zdobyć ten medal była dużo trudniejsza" - powiedziała Anna Rogowska.

Podczas czwartkowego spotkania w sopockim urzędzie miasta Anna Rogowska została uhonorowana przez prezydenta miasta, Jacka Karnowskiego, okolicznościowym dyplomem, medalem, otrzymała także nagrodę finansową w wysokości 10 tys. złotych.