"Po wypadku służby medyczne przez półtorej godziny dzwoniły po szpitalach, abym został przyjęty. Dopiero po czterech godzinach zrobiono mi zdjęcie i założono gips. Zrobiono to zresztą niezbyt profesjonalnie i trzeba będzie poprawić" - mówi załamany w rozmowie z PAP.

Reklama

A jak doszło do wypadku? "Chwila nieuwagi i mam pękniętą kość promieniową, pogruchotane nogi. Jestem na środkach przeciwbólowych i w takim stanie psychicznym, że rozmowa sprawia mi trudność" - wyjaśnił Przemysław Czerwiński.