Jeden z największych mitów w lekkiej atletyce stanowi, że upał, parno i duża wilgotność przeszkadzają, a nie pomagają w osiąganiu dobrych rezultatów. Ale jak to z mitami zwykle bywa, niewiele mają w sobie prawdy. Sporo rekordów zostało poprawionych, gdy termometry wskazywały ponad 30 stopni, tyle, co jest zapowiadane na najbliższe dni w Daegu.

Reklama

"Gdy wyszłam na rozgrzewkę odczułam, że męczę się bardzo szybko. To chyba przez pogodę" - powiedziała Renata Pliś (Maraton Świnoujście), która startowała w biegu na 1500 m.

To samo stwierdził sprinter Dariusz Kuć (SL WKS Zawisza Bydgoszcz). "Pogoda nam nie sprzyja" - zaznaczył.

Z kolei wysokie temperatury dobrze znoszą zawodnicy w krajów afrykańskich. W ubiegłorocznym mityngu w stolicy Kataru Dausze Kenijczycy Eliud Kipchoge i Vincent Kiprop Chepkok osiągnęli w biegu na 5000 m najlepsze wyniki na świecie. W 2007 roku Etiopczyk Kenenisa Bekele na tym samym dystansie przy 34 stopniach uzyskał swój piąty czas w karierze - 12.49,53.

Reklama

Upały i duża wilgotność nie przeszkadzały również polskim lekkoatletom. Chociażby cztery lata temu w mistrzostwach świata w Osace brązowe medale na 400 m przez płotki zdobyli Marek Plawgo i Anna Jesień. W 1991 roku w Tokio złoto w maratonie wywalczyła Wanda Panfil. Sześć lat później po zwycięstwo w Atenach poszedł na 50 km Robert Korzeniowski.