W ubiegłym tygodniu kilkoro polskich lekkoatletów zostało zmuszonych do opuszczenia terenu ośrodka sportowego w Chula Vista. W tej grupie byli m.in. Konrad Bukowiecki, Piotr Lisek, Kamila Lićwinko i Joanna Fiodorow. Oficjalnym powodem były puste butelki po alkoholu, które sprzątaczki znalazły w pokojach zajmowanych przez naszych rodaków.

Reklama

Jednak teraz wypływają na światło dzienne nowe fakty, które odkrywają drugie dno. Jak się okazuje w naszej kadrze są dwie grupy, które delikatnie mówiąc, nie przepadają za sobą. Pierwsza to duet Anita Włodarczyk i jej trener Krzysztof Kaliszewski, druga: Joanna Fiodorow i Wojciech Nowicki ze swoją trenerką Martyną Wojtulewicz. I to właśnie Fiodorow na łamach "Przeglądu Sportowego" ujawniła kulisy "afery" w Chula Vista. Według niej to wcale nie alkohol przesądził o wyproszeniu Polaków z terenu ośrodka. Kilka dni wcześniej doszło do incydentu, który zdaniem Fiodorow miał decydujące znaczenie. Gdy przyszliśmy na trening, Anita już kończyła swoje zajęcia. W tym czasie jeden z moich rzutów z prawego koła został niestety mocno "przeciągnięty" w prawą stronę. Trafiłam jednak w beton, gdzie nic nie stało. Mimo tego Anita z trenerem poszli do kierownictwa ze skargą. Ich zdaniem uniemożliwiliśmy im przeprowadzenie treningu. Ale to był tylko pretekst - twierdzi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Fiodorow.

Młociarka Joanna Fiodorow i jej trenerka kilkukrotnie wzywane były na rozmowy do kierownictwa ośrodka. Za każdym razem chodziło o naruszanie przestrzeni treningowej Włodarczyk. Po kolejnej interwencji grupy trenera Kaliszewskiego kierownictwo poinformowało nas, że przez naruszenie regulaminu z początku zgrupowania nagle musimy zmienić hotel. Zostaliśmy potraktowani jak sportowcy gorszego sortu - tłumaczy Fiodorow. Na znak solidarności wraz z młociarką z ośrodka wyprowadzili się też inni polscy lekkoatleci.

Czy sukcesy, które w ostatnich latach odnosi Włodarczyk przewróciły w głowie zawodniczce i jej szkoleniowcowi? Nasza mistrzyni tuż po wybuchu afery alkoholowej wydała specjalne oświadczenie, w którym odcięła się od całej sprawy. Słów Fiodorow nie chce komentować. Co miałam do powiedzenia, to powiedziałam, a że dobro lekkiej atletyki leży mi na sercu, to polemika nie ma sensu - powiedziała na łamach "PS" Włodarczyk.

Reklama