"Podczas sobotniego konkursu, gdy kontuzjowana noga mi spuchła, Heidler zapytała mnie, czy będę jeszcze rzucać. Powiedziałam, że jeszcze nie wiem, ale zauważyłam, że wtedy zwietrzyła swoją szansę" - dodaje Włodarczyk, która do końca bała się Niemki, bo ta rzucała w finale coraz dalej i dalej. W końcu jednak Polka okazała się lepsza o niemal metr.

Po konkursie Heidler bardzo cieszyła się ze srebra, ale Włodarczyk nie pogratulowała. Co innego Rosjanka Tatiana Łysenko, której Włodarczyk odebrała rekord świata. "Zaraz po konkursie serdecznie mi pogratulowała" - kończy Polka.

Reklama